Bill and Tom Kaulitz Twincest

Bill and Tom Kaulitz Twincest

15 sierpnia 2013

Brakujący Element Układanki. (1/?)


Aut.
Wiem, że to tak ni pięść do nosa nowe opowiadanie, ale na tamto straciła już ochotę. Kiedyś w niedalekiej przyszłości może je dokończę, teraz jednak mam nowy pomysł i chyba nawet lepszy mi się wydaje. Zresztą ocenią czytelnicy. ;]
****************************

Rozdział 1.
BILL.
Życie jest do dupy, na prawdę. Już ja to wiem na pewno. Patrząc na siebie w lustrze czuję tylko rozczarowanie. Niby sławny, majętny i posiadające grono fanów. Dziewczyny biegają wiecznie napalone. Sterty listów leżą gdzieś w starych pudłach, wszystkie wyrażają zachwyt i podziw. Niektóre też nie jednoznaczne propozycje. Powinienem być szczęsliwy, a jednak… Czegoś mi brakuje. Nie wiem nawet dobrze, co to takiego. To znaczy wiem. Brakuje mi kogoś. Drugiej osoby, która będzie przy mnie, kiedy poczuję się źle. Która otrze mi łzy i ucałuje czule. Tego nie mam. Bez tego zycie jest jałowe, puste, pozbawione kolorów… Oczywiście, mam Toma. On jest ze mną zawsze, kiedy jest mi źle. Zawsze mnie przytuli, pocieszy i pozwoli się wybeczeć, kiedy jest taka potrzeba. Ale to tylko mój brat. A ja potrzebuję kogoś kto da mi namiętność, pozwoli odczuć swoje pożądanie, zbliży się do mnie i doprowadzi moje ciało do szaleństwa. On mi tego nie może dać, nawet gdyby chciał. To naprawdę szczyt wszystkiego myśleć w ten sposób o swoim bracie. Że może mógłby… To absurdalne. Jesteśmy bliźniętami, jak to tak… Doskonale znam pojęcie moralności. I doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że takie postępki są karane przez prawo. Chociaż sam nie wiem dlaczego… rozumiem, dlaczego młodzież poniżej 15 roku zycia nie może uprawiać sexu., ale ludzie, którzy są dorośli, mają prawo decydować o swojej seksualności. Mają prawo samodzielnie dokonac wyboru, nawet jesli to będzie ktoś z rodziny. W tym wypadku mój bart. Gdyby on mógł mi zajrzeć do głowy, z pewnością zamknąłby mnie w psychiatryku. I może tak powinno się stać, może powinienem zgłosic się na leczenie. Z moją głową widać coś jest nie teges. Skoro przychodzą mi do głowy scenki typu, mój braciszek wypinający do mnie tyłek… Zgroza. Coś na prawdę jest nie tak. Ale z drugiej strony to bardzo podniecające wizje… Mrr… Boże! Ratunku! Kopnijcie mnie! O czym ja mówię! Przeciez to mój starszy brat! Ale jaki przystojny… Jezu! Przecież to nienormalne! Taa… Przed chwilą obstawałem przy tym, żeby samemu móc wybierać sobie partnera, nawet w rodzinie. Ale jakby nie było, patrzy się na takie rzeczy krzywo. Czy ja wymagam tak wiele? Chcę tylko kogoś, z kim bede mógł spędzać czas, miał z nim o czym rozmawiac, i kogoś z kim będe mógł się kochać. Bo jakby nie było, to tez jest ważne. Jeśli chodzi o moja orientację seksualną, to najprawdopodobniej jestem BI. I nie wypieram się tego, bo to bez sensu. Taki jestem. Podobają mi się kobiety i faceci. Nie lokuję swoich potrzeb tylko w jednym kierunku. jesli będzie to jakaś dziewczyna, dobrze. Jeśli facet, też dobrze. Ale za nic nie moge oprzeć się wizjom, które nie raz produkuje mój umysł. Z Tommym w roli głównej. Jest na prawdę pociągający. Ma wręcz idealne ciało, nie raz go widze, jak wychodzi z łazienki w samym ręczniczku na biodrach. Nie to co ja, chuda, z daleka wyglądający jak baba. I to nie chodzi o mój styl, tylko o budowę ciała. No, taką już mam i koniec. Ale kiedy się patrzy na te mięśnie… Cudowne ramiona… Natychmiast pragnę sie w nie wtulić. i raz nie udało mi się powstrzymać i tak po prostu podszedłem do niego i wtuliłem się. Pachniał przyjemnie. Usmiechnąłem się lekko pod nosem. Stałem na środku korytarza wtulony w jego ciepły tors i gładziłem po plecach wzdłuż kręgosłupa. Zamknąłem oczy i czułem się jakbym zasypiał. I pewnie tak by się stało, gdyby w pewnym momencie mnie od siebie nie odsunął i nie potrząsnął mną lekko. Popatrzyłem na niego. Wystraszyłem się lekko, myślałem, że może nie opacznie sobie coś pomyślał. Ale na szczęście nie. Pogładził mnie delikatnie po policzku i kazał iść do kąpieli a potem do łóżka, bo usypiam na stojąco. Cieszyłem się, że mogłem chociaż przez chwilkę być blisko niego. Miałem nadzieję, że za jakiś czas znów pozwoli mi się przytulić. Pewnie uznał, że przez chwilę potrzebowałem brata… To prawda, ale nie tylko… On nie był dla mnie tylko bratem, był kimś zdecydowanie więcej. Kochałem go inaczej niż powinienem. To bardzo bolało. Bo niby zawsze miałem go przez cały czas przy sobie, A tak na prawdę w ogóle nie był mój. Jak zawsze lataliśmy z chłopakami na dyski, on wyrywał laski i bzykał je po pokojach dla vipów. Ja szczerzyłem zęby w uśmiechu, żartowałem razem ze wszystkimi, miło spędzałem czas. A całą resztę nocy przepłakiwałem w łóżku. Bo znów ktoś tak łatwo miał go całego przy sobie, a ja, choć mam go calutkie zasrane życie, nie mogę mieć tego szczęścia nawet raz. Na prawdę, wolałbym się nim dzielić z kimś, niż nie mieć go wcale. Ale podejrzewam, że to zniszczyłoby mnie całkowicie. Dlatego tak wypieram się rękami i nogami, szukam sobie kogoś. Żeby móc w końcu do kogoś się przytulić. Kto pogłaszcze mnie po włosach, a potem pocałuje. I nie będę już musiał ryczeć w poduszkę jak prawdziwa baba. Jeśli tylko dostanę od kogoś minimum czułości, będę zadowolony. Nie potrzebuję wiele. Potrzebuję tylko, żeby ktoś powiedział, że mu na mnie zależy, że podobają mu się moje czy, że nie wyobraża sobie nie trzymać w swoich ramionach mojego drobnego ciała… To chyba niezbyt wiele, moim zdaniem. Na dzień dzisiejszy szukam po prostu faceta. Nie jest to tak łatwe jak się wydaje. Na imprezach, owszem, poznaję, ale koleje hordy rozwrzeszczanych lasek. Nie dla mnie. Potrzebuję silnego, zdecydowanego mężczyzny, który da mi poczuć, że mogę dla kogoś znaczyć coś więcej. Kto mnie w końcu uszczęsliwi i pozwoli w końcu zapomnieć o bracie w tych nie dostępnych kategoriach.
Czasami mam wrażenie, że widze w oczach Toma coś… takie uczucie, którym nie darzy się zazwyczaj brata. Ale to szybko znika, i bardziej jestem skłonny uwierzyć, że to tylko moja wyobraźnia podsuwa mi to wszystko. Tak bardzo bym chciał, żeby to była prawda. Zazwyczaj nie można mieć tego, czego pragnie się najbardziej. A w tym względzie to ja już jestem jednostką wybitną. Ech… Mogę mieć tylko nadzieję, że już nie długo pojawi się ten ktoś, kto to zmieni. Kto zmieni moje życie na lepsze. Dzięki komu w końcu poczuję… że na prawdę żyję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz