Bill and Tom Kaulitz Twincest

Bill and Tom Kaulitz Twincest

15 sierpnia 2013

Zakazany Owoc. 9/16


6. Ciężka rozmowa. cz. 1.


29 lip
Ekipa G&G wpadała do nas niemal każdego dnia. Piliśmy i wpieprzaliśmy chipsy, przy akompaniamencie nudnawych filmów, na które nawet nie zawracaliśmy najmniejszej uwagi. Tego dnia było tak samo. Z tym, że finał był dość kiepski.
Ale od początku…

GG przyszli do nas około 17 popołudniu z tym co zawsze, czyli trzy puszki piwka na łebka i kolejny film. Sam się zastanawiałem, po jaką cholerę oni nam znoszą te filmy, przecież i tak nikt ich nie ogląda. Ale to nic. Atmosfera jak zawsze była bardzo luźna i przyjacielska. Jednym słowem, dobrze się bawiliśmy. Do czasu, oczywiście… Ale o tym potem.
Billy wciąż posyłał mi kokieteryjne spojrzenia i buziaki, kiedy nikt nie patrzył. Chichotaliśmy jak idioci, a GG patrzyli się na nas jakbyśmy byli właśnie idiotami.
- Co się dzieje? – zapytał w końcu Gus. Popatrzyliśmy na niego, potem na siebie i znów zaczęliśmy się śmieć. – Ej, no… zaczynam się martwić. – dodał, marszcząc czoło i cały czas się na nas gapiąc.
- Och, nic się nie dzieje, Gus. Po prostu poprawił nam się humorek! – powiedziałem, czochrając Billa po włosach. Zaśmiał się, odepchnął od siebie moją rękę i powiedział.
- Deja vu… – zamrugał kilka razy oczami, my również.
- Co? – zapytaliśmy jednocześnie.
- Mam uczucie Deja Vu… – powiedział. – Kiedy mi tak zrobiłeś – zrobił mi to samo co ja jemu. – miałem wrażenie, że historia zatoczyła koło! – znów ryknęliśmy śmiechem.
- O matko! – wybąkał Gus, rycząc ze śmiechu.
- Bardzo możliwe, że miałeś takie uczucie, bo twój brat często ci tak robił. – powiedział z uśmiechem Geo.
- Na prawdę? – zapytał Bill zezując na mnie. Uśmiechnąłem się.
Reszta wieczoru przebiegała względnie spokojnie. Nadal się śmialiśmy, wygłupialiśmy. Bill cały czas słał mi buziaki, kiedy tylko GG się odwracali. Pomyślałem, że jak tylko zostaniemy na kilka chwil sami, zgwałcę go po prostu. W pewnym momencie GG zaproponowali, żebyśmy przypomnieli Billowi kilka utworów. Spojrzał na mnie nie pewnie.
- No, nie wiem… Nie pamiętam zupełnie żadnych tekstów… – powiedział markotnie.
- Nie przejmuj się. – powiedziałem, gładząc go po włosach. – Oni będą grać, a ja będę z tobą śpiewał. – uśmiechnął się.
- No, dobra. Może coś mi się w końcu odblokuje w tej łepetynie. – stwierdził robiąc krzywą minę. Tak więc Geo wyskoczył do mojego pokoju po moją gitarę. Bill patrzył na nią nie pewnie. – Może jednak nie…
- Billy, spokojnie, umiesz śpiewać…
- Nie umiem. – powiedział z przerażoną miną.
- Umiesz, i do diabelsko dobrze…
- Nie umiem. – powtórzył. – Nie znam tych tekstów. – dodał przeglądając teksty piosenek.
- Nic ci kompletnie nic nie mówi? – zapytał Gus. Bill spojrzał na niego nie pewnie.
- To znaczy… Tak jak poprzednio, mam uczucie, że gdzieś to widziałem, i z pewnością tak było, ale nie mogę sobie nic przypomnieć, żadnej melodii… – czułem, że zaraz znowu zacznie panikować. Przysunąłem się do niego i objąłem ramieniem.
- Billy, głuptasie! – powiedziałem, uśmiechając się. – teraz niczego nie kojarzysz, ale jak usłyszysz melodie w połączeniu ze słowami, a nuż coś ci zaświta. – popatrzył na mnie, uśmiechnął się i położył mi głowę na ramieniu.
- No dobrze. – usłyszałem zrzędliwy głos. Zacząłem grać ‚Monsoon’. Spojrzałem na niego, ale pokiwał głową na ‚Nie’. Westchnąłem. Zacząłem śpiewać pierwszą zwrotkę. Po chwili zauważyłem jak Bill zaczyna cicho mruczeć pod nosem, a potem…
- I’ve been waiting here so long, But now the moment seems to’ve come, I see the dark clouds coming up again.
- Jeej! Pamiętam! – krzyknął uradowany. Uśmiechnąłem się. Resztę już zaśpiewał sam z drobną pomocą kartki z tekstem. GG również mieli zadowolone miny. Zagrałem jeszcze kilka kawałków, Bill uparł się, żebym śpiewał razem z nim. Powiedziałem mu, że przecież dobrze zna te piosenki, musi tylko otworzyć umysł, to się obraził. Zaśpiewał sam, ale do końca wizyty GG zawzięcie mnie ignorował. Był na prawdę słodki.
Kiedy GG już się zbierali, wyszedł na chwilę do kuchni. Poszedłem za nim, żeby zobaczyć, co tam robi. Stał przy blacie i nalewał sobie soku pomarańczowego do szklanki. Przymknąłem za sobą drzwi do kuchni i podszedłem do niego od tyłu.
- Billy, no nie dąsaj się już. – poprosiłem, chwytając go za biodra. Zdawałem sobie sprawę, że ryzykuję, podmacując go kiedy w domu są GG, ale nie chciałem, żeby się na mnie boczył. Spojrzał na mnie spod byka.
- Dlaczego nie chciałeś ze mną śpiewać? – zapytał obrażonym głosem. Westchnąłem teatralnie.
- Billy, śpiewałeś sam i słyszałeś swój głos i myślę, że właśnie dlatego udało ci się coś przypomnieć.
- No być może, ale mogłeś przecież wykazać trochę więcej delikatności. jakby nie było, mam amnezję i należy mi się trochę więcej czułości i… – zaśmiałem się i pocałowałem go w jego słodkie usta. Mruknął coś, ale potem odstawił odstawił szklankę i objął mnie za szyję. Całowaliśmy się czule, nie pogłębiając pocałunku, potem uśmiechnął się do mnie. Pogładziłem go po policzku i wyszliśmy z kuchni.
GG stali już w korytarzu gotowi do wyjścia. Gus, jak zawsze uśmiechnięty, ale mina Geo znów była dziwna. Poczułem skurcz w żołądku, spojrzałem na Bill, uciekał wzrokiem po ścianach. A więc on też to zauważył.
Geo patrzył na mnie nie przeniknionym wzrokiem. Bill poleciał z Gusem do ich wcześniej zamówionej taksówki. Znów zostałem z nim sam.
- Chyba musimy pogadać, stary. – westchnąłem.
- Jasne.
Wiedziałem, że to będzie ciężka rozmowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz