Bill and Tom Kaulitz Twincest

Bill and Tom Kaulitz Twincest

03 października 2013

10. Walka na słowa.


Tom

Całą noc nie spałem. Co mnie podkusiło, żeby mówić takie rzeczy… Po co ja w ogóle tam do niego poszedłem? Sam jestem sobie winien. Co do jednego jestem pewien, rzeczywiście dostaje przy nim małpiego rozumu. Przecież ja nie jestem gejem!
Leżałem w łóżku i patrzyłem w sufit. Ale tak właściwie to co czułem, kiedy zobaczyłem tego gacha kiedy go obłapiał? Zamknąłem na moment oczy. Cała scena stanęła mi przed oczami. Natychmiast poczułem przemożną chęć wyrwania temu pedałowi jaj razem z korzeniami. Czy to jest właśnie zazdrość? Byłem zazdrosny o Billa? Ale jakim cudem… Co się ze mną porobiło? Przecież nigdy wczesniej nie reagowałem tak nawet na, jak to mówią laski, najlepsze ciacho. W ich mniemaniu, oczywiście. Może naprawdę to wszystko przez to, że on po części wygląda jak dziewczyna…
Przewróciłem się na drugi bok. Z westchnieniem stwierdziłem, że z pewnością nie zasnę. Kto to widział, Tom Kaulitz marzy o facecie! Bo taka była prawda, myślałem o nim non stop, rano, wieczór, we dnie, w nocy. Zawsze. On był w moich myślach zawsze. Tylko kiedy był gdzieś w polu widzenia, przestawałem myśleć. Ale wytłumaczyć to można tym, że on w takich momentach był po prostu obok. Mogłem na niego patrzeć i udawać, że wszystko jest w porządku. A nie jest…? Przecież zakochanie to normalna rzecz… Przecież chłopak może zakochać się w chłopaku… Nie, kiedy przez całe życie bzykał laski. No, może jeszcze nie bzykał, ale sex oralny nie jest mi obcy. Z każdej strony, ma się rozumiec. Nie wyobrażałem sobie, żebym tak nagle miał się przerzucić… Ale z drugiej strony, już o tym wspominałem, że dziewczyny uczęszczające do naszej szkoły w ogóle mnie nie kręcą. Co jest co najmniej dziwne, bo są tu takie, które kiedyś nie omieszkał bym poderwać. A teraz ich miejsce zajął Kaulitz. Jak ja nienawidzę tego, że on nazywa się tak samo jak ja!
Kiedy wstałem rano, wyglądałem jak potwór. Blady jak śmierć, worki pod oczami… o dredach nie wspomnę. Jakoś tego dnia z trudnością je ujarzmiłem. Powyginane, powykręcane przerażony jakbym szedł na szubienice. On na pewno będzie i będzie chciał mnie dopaść. A co ja mu powiem? W końcu stwierdziłem, że moje słowa można wytłumaczyć w bardzo łatwy sposób. Po prostu mnie podpuścił. Wciąż tylko pytał ‘Ale dlaczego, ale dlaczego?’ Każdy by w końcu palnął coś głupiego.
Do tego ten cały menadżer… Gdyby nie Bill na pewno bym się tam wkręcił. A tak… Kurde! Dupa. Aż mnie swędzi, żeby tam iść. Ale nie chciałbym przyczynić się do kolejnej miliardowej z kolei smutnej miny Billego… Ale chyba nie zaszkodzi, co? Najwyżej, jeśli będzie mi szło lepiej od niego, celowo coś sknocę. Dobra, mogę być wspaniałomyślny, ale całkiem odpuszczać też nie muszę. Po prostu, sprawdzę czy mam o czym marzyć. Jeśli będę musiał coś sam spartolić na rzecz Czarnego i tak będę wiedział, że jestem dobry. Tak więc postanowione. Muszę tylko jakoś wydębić od Billa numer telefonu tego gościa. Ale jak to zrobić, żeby on się nie zorientował? Dobra, myśleć będę potem, teraz musze jakoś przed nim czmychnąć.
Stałem już pod drzwiami klasy, otoczyłem się znajomymi, pomiędzy którymi znajdowała się również tamta inteligentna laska. Miała obrażoną, lekko mówiąc, minę i nie odzywała się do mnie. Kurde, księzniczka! Obrażona na cały świat i pół Ameryki. Ale co mnie to obchodzi. Mam większy problem, który właśnie pojawił się na końcu korytarza. Wziąłem głęboki oddech i nakazałem sobie w myślach wziąć wszystko na luzie. Z boku może to nawet wyglądało wiarygodnie. Ale w środku wszystko mnie skręcało.
Zrobił to co zwykle robił, przyszedł i usadowił się pod ścianą kawałek od wszystkich. Nawet na mnie nie spojrzał. Odetchnąłem po kryjomu, może sobie odpuścił. Potem musiałem już tylko zmusić się, żeby bez żadnego przypału koło niego usiąść, tak jak zwykle. Myślę, że jakoś mi się to udało, chociaż dostrzegłem nikły uśmiech na jego twarzy. Lekcja angielskiego biegła leniwie, a ja już nie mogłem wytrzymać. Wydarłem znowu kartkę z zeszytu i napisałem.

‘I co, umówiłeś się z tym gościem na przesłuchanie?’

Podałem mu dyskretnie jak zawsze karteczkę i wbiłem wzrok w nauczycielkę. Kontem oka zauważyłem jak zaczął pisać.

‘Tak, bo co?’

Otrzymałem odpowiedź.

‘Nic, tak tylko pytam.’

Jak ja mam to od niego wyciągnąć?

‘Aha.’

Tylko tyle.

‘Umówiłeś się już konkretnie na kiedy?’

Próbowałem nie dać się złapać na tym, że mnie też to interesuje. Zerknął na mnie.

‘A co cie to tak zaczęło interesować?’

Niby zwykłe pytanie, ale wyczułem w nim lekki bunt. Chyba naprawdę mu na tym bardzo zależy.

‘po prostu.’

Napisałem tylko.

‘Lepiej od razu się przyznaj, że też chcesz brać w tym udział.’

Skubany.

‘A co, przeszkadzałoby ci to?’

Ciekawe…

‘Nie.’

Jasne.

‘Na pewno.’

Spojrzeliśmy na siebie.

‘Przestań się wydurniać i po prostu poproś.’

Co takiego?

‘O co?’

Taki mądry, kurde. Zauważyłem, że się uśmiechnął.

‘O numer. Skarbie.’

Wywaliłem oczy.

‘Skoro tak bardzo chcesz się nim ze mną podzielić, to wezmę z wielką chęcią.’

Głupie, wiem. Parsknął śmiechem.

‘powiedziałem, poproś.’

Spojrzałem na niego z mordem w oczach.

‘Nie powiedziałem, że jakoś szczególnie go potrzebuję.’

Próbowałem się jakoś wybronić.

‘Motasz się. Weź się ogarnij i przyznaj przed samym sobą, że cię pociągam xD’

Po raz drugi wywaliłem na to oczy.

‘Kpisz sobie? Żaden facet mnie nigdy nie pociągał.’

Zdenerwowałem się, lekko mówiąc.

‘No to właśnie zaczął.’

Odetchnąłem głęboko.

‘Na podstawie czego to wnioskujesz, że przez przypadek coś palnąłem co w ogóle nie jest prawdą? Podpuściłeś mnie tym swoim DLACZEGO, każdy głupi w końcu by coś palnął.’

Oddałem mu kartkę.

‘ Może i coś by palnął, ale takie rzeczy wali się tylko wtedy, kiedy rzeczywiście mają miejsce. Zakochałeś się, koteczku! xD’

Prychnąłem cicho.

‘Ubawiłeś się już? To dawaj ten numer.’

Wkurzony już byłem jak nic.

‘poproś.’

Kurwa.

‘Przecież proszę.’

Co za człowiek!

‘Nie prosisz, żądasz.’

Sapnąłem zły.

‘Daj i będzie po sprawie.’

Podałem mu kartkę.

Nie dam, dopóki nie poprosisz.’

Ja pierdole.

‘Dobra, kurwa. Proszę.’

Kilka osób już na nas patrzyło. Na moją wściekła minę, i rozbawioną twarz Billa.

‘Ładnie poproś.’

Ja cież piernicze! Przecież porosiłem, nie?!

‘Przecież proszę ładnie.’

Jak teraz znowu coś napisze…

‘To ‘kurwa’ nie było ładne. ;)’

Aż warknąłem. Już ja mu pokażę.
Do końca lekcji zostało 15 minut. Nie odpisałem mu już nic, a on tak jak zawsze siedział z oczami wbitymi w tablicę. W tej Sali siedzieliśmy na samym końcu on pod ścianą, więc… Nikt na pewno nie zauważy tego co zaraz zrobię. Aż mi się morda uśmiechnęła.
Wciąż patrząc na nauczycielkę w wielkim skupieniu, położyłem delikatnie swoją dłoń na udzie sąsiada. Poczułem jak drgnął. Uśmiechnałem się wciąż patrząc na nauczycielkę.
W najmniej oczekiwanym momencie zacisnąłem mu rękę na kroczu. Aż pisnął. Zacisnął zęby, żeby nie wydać z siebie żadnego innego dźwięku. Starał się miarowo oddychać, bawiło mnie to jak nic. Zerknąłem na niego, był czerwony jak burak.
Zaczałem rytmicznie uciskać go i aż zarechotałem cicho kiedy poczułem jak rośnie. Chwilę potem Bill wcisnął mi w rękę wizytówkę tego faceta a po chwili dostałem karteczkę.

‘Zboczeniec.’

Uśmiechnąłem się.

‘Co, nie podobało się? xD’

Podałem mu ją z powrotem.

‘Zapytaj lepiej siebie, czy tobie się podobało.’

Tu mnie zabił. Usiadłem z nogą na nodze i postanowiłem do końca zajęc go ignorować. Inteligent się znalazł zasrany.
Ale jednak miał rację, patrząc po tym, jak w moich gaciach też zrobiło się nieco zaciasno.

1 komentarz:

  1. Ah ten Tom , uparty jak zwykle ;d nadal nie potrafi przyznać racji Czarnemu :d heh ale kiedyś będzie musiał :d czekam na next i pisz go szybko !! ;d

    OdpowiedzUsuń