Tom
Całą noc nie spałem. Co mnie podkusiło, żeby mówić takie
rzeczy… Po co ja w ogóle tam do niego poszedłem? Sam jestem sobie winien. Co do
jednego jestem pewien, rzeczywiście dostaje przy nim małpiego rozumu. Przecież
ja nie jestem gejem!
Leżałem w łóżku i patrzyłem w sufit. Ale tak właściwie to co
czułem, kiedy zobaczyłem tego gacha kiedy go obłapiał? Zamknąłem na moment
oczy. Cała scena stanęła mi przed oczami. Natychmiast poczułem przemożną chęć
wyrwania temu pedałowi jaj razem z korzeniami. Czy to jest właśnie zazdrość?
Byłem zazdrosny o Billa? Ale jakim cudem… Co się ze mną porobiło? Przecież
nigdy wczesniej nie reagowałem tak nawet na, jak to mówią laski, najlepsze
ciacho. W ich mniemaniu, oczywiście. Może naprawdę to wszystko przez to, że on
po części wygląda jak dziewczyna…
Przewróciłem się na drugi bok. Z westchnieniem stwierdziłem,
że z pewnością nie zasnę. Kto to widział, Tom Kaulitz marzy o facecie! Bo taka
była prawda, myślałem o nim non stop, rano, wieczór, we dnie, w nocy. Zawsze.
On był w moich myślach zawsze. Tylko kiedy był gdzieś w polu widzenia,
przestawałem myśleć. Ale wytłumaczyć to można tym, że on w takich momentach był
po prostu obok. Mogłem na niego patrzeć i udawać, że wszystko jest w porządku.
A nie jest…? Przecież zakochanie to normalna rzecz… Przecież chłopak może
zakochać się w chłopaku… Nie, kiedy przez całe życie bzykał laski. No, może
jeszcze nie bzykał, ale sex oralny nie jest mi obcy. Z każdej strony, ma się
rozumiec. Nie wyobrażałem sobie, żebym tak nagle miał się przerzucić… Ale z
drugiej strony, już o tym wspominałem, że dziewczyny uczęszczające do naszej
szkoły w ogóle mnie nie kręcą. Co jest co najmniej dziwne, bo są tu takie,
które kiedyś nie omieszkał bym poderwać. A teraz ich miejsce zajął Kaulitz. Jak
ja nienawidzę tego, że on nazywa się tak samo jak ja!
Kiedy wstałem rano, wyglądałem jak potwór. Blady jak śmierć,
worki pod oczami… o dredach nie wspomnę. Jakoś tego dnia z trudnością je
ujarzmiłem. Powyginane, powykręcane przerażony jakbym szedł na szubienice. On
na pewno będzie i będzie chciał mnie dopaść. A co ja mu powiem? W końcu
stwierdziłem, że moje słowa można wytłumaczyć w bardzo łatwy sposób. Po prostu
mnie podpuścił. Wciąż tylko pytał ‘Ale dlaczego, ale dlaczego?’ Każdy by w
końcu palnął coś głupiego.
Do tego ten cały menadżer… Gdyby nie Bill na pewno bym się
tam wkręcił. A tak… Kurde! Dupa. Aż mnie swędzi, żeby tam iść. Ale nie
chciałbym przyczynić się do kolejnej miliardowej z kolei smutnej miny Billego…
Ale chyba nie zaszkodzi, co? Najwyżej, jeśli będzie mi szło lepiej od niego,
celowo coś sknocę. Dobra, mogę być wspaniałomyślny, ale całkiem odpuszczać też
nie muszę. Po prostu, sprawdzę czy mam o czym marzyć. Jeśli będę musiał coś sam
spartolić na rzecz Czarnego i tak będę wiedział, że jestem dobry. Tak więc postanowione.
Muszę tylko jakoś wydębić od Billa numer telefonu tego gościa. Ale jak to
zrobić, żeby on się nie zorientował? Dobra, myśleć będę potem, teraz musze
jakoś przed nim czmychnąć.
Stałem już pod drzwiami klasy, otoczyłem się znajomymi,
pomiędzy którymi znajdowała się również tamta inteligentna laska. Miała
obrażoną, lekko mówiąc, minę i nie odzywała się do mnie. Kurde, księzniczka! Obrażona
na cały świat i pół Ameryki. Ale co mnie to obchodzi. Mam większy problem,
który właśnie pojawił się na końcu korytarza. Wziąłem głęboki oddech i
nakazałem sobie w myślach wziąć wszystko na luzie. Z boku może to nawet
wyglądało wiarygodnie. Ale w środku wszystko mnie skręcało.
Zrobił to co zwykle robił, przyszedł i usadowił się pod
ścianą kawałek od wszystkich. Nawet na mnie nie spojrzał. Odetchnąłem po
kryjomu, może sobie odpuścił. Potem musiałem już tylko zmusić się, żeby bez
żadnego przypału koło niego usiąść, tak jak zwykle. Myślę, że jakoś mi się to
udało, chociaż dostrzegłem nikły uśmiech na jego twarzy. Lekcja angielskiego
biegła leniwie, a ja już nie mogłem wytrzymać. Wydarłem znowu kartkę z zeszytu
i napisałem.
‘I co, umówiłeś się z
tym gościem na przesłuchanie?’
Podałem mu dyskretnie jak zawsze karteczkę i wbiłem wzrok w
nauczycielkę. Kontem oka zauważyłem jak zaczął pisać.
‘Tak, bo co?’
Otrzymałem odpowiedź.
‘Nic, tak tylko pytam.’
Jak ja mam to od niego wyciągnąć?
‘Aha.’
Tylko tyle.
‘Umówiłeś się już
konkretnie na kiedy?’
Próbowałem nie dać się złapać na tym, że mnie też to
interesuje. Zerknął na mnie.
‘A co cie to tak
zaczęło interesować?’
Niby zwykłe pytanie, ale wyczułem w nim lekki bunt. Chyba
naprawdę mu na tym bardzo zależy.
‘po prostu.’
Napisałem tylko.
‘Lepiej od razu się
przyznaj, że też chcesz brać w tym udział.’
Skubany.
‘A co, przeszkadzałoby
ci to?’
Ciekawe…
‘Nie.’
Jasne.
‘Na pewno.’
Spojrzeliśmy na siebie.
‘Przestań się
wydurniać i po prostu poproś.’
Co takiego?
‘O co?’
Taki mądry, kurde. Zauważyłem, że się uśmiechnął.
‘O numer. Skarbie.’
Wywaliłem oczy.
‘Skoro tak bardzo
chcesz się nim ze mną podzielić, to wezmę z wielką chęcią.’
Głupie, wiem. Parsknął śmiechem.
‘powiedziałem, poproś.’
Spojrzałem na niego z mordem w oczach.
‘Nie powiedziałem, że
jakoś szczególnie go potrzebuję.’
Próbowałem się jakoś wybronić.
‘Motasz się. Weź się
ogarnij i przyznaj przed samym sobą, że cię pociągam xD’
Po raz drugi wywaliłem na to oczy.
‘Kpisz sobie? Żaden
facet mnie nigdy nie pociągał.’
Zdenerwowałem się, lekko mówiąc.
‘No to właśnie zaczął.’
Odetchnąłem głęboko.
‘Na podstawie czego to
wnioskujesz, że przez przypadek coś palnąłem co w ogóle nie jest prawdą?
Podpuściłeś mnie tym swoim DLACZEGO, każdy głupi w końcu by coś palnął.’
Oddałem mu kartkę.
‘ Może i coś by
palnął, ale takie rzeczy wali się tylko wtedy, kiedy rzeczywiście mają miejsce.
Zakochałeś się, koteczku! xD’
Prychnąłem cicho.
‘Ubawiłeś się już? To
dawaj ten numer.’
Wkurzony już byłem jak nic.
‘poproś.’
Kurwa.
‘Przecież proszę.’
Co za człowiek!
‘Nie prosisz, żądasz.’
Sapnąłem zły.
‘Daj i będzie po
sprawie.’
Podałem mu kartkę.
Nie dam, dopóki nie
poprosisz.’
Ja pierdole.
‘Dobra, kurwa. Proszę.’
Kilka osób już na nas patrzyło. Na moją wściekła minę, i
rozbawioną twarz Billa.
‘Ładnie poproś.’
Ja cież piernicze! Przecież porosiłem, nie?!
‘Przecież proszę
ładnie.’
Jak teraz znowu coś napisze…
‘To ‘kurwa’ nie było
ładne. ;)’
Aż warknąłem. Już ja mu pokażę.
Do końca lekcji zostało 15 minut. Nie odpisałem mu już nic,
a on tak jak zawsze siedział z oczami wbitymi w tablicę. W tej Sali siedzieliśmy
na samym końcu on pod ścianą, więc… Nikt na pewno nie zauważy tego co zaraz
zrobię. Aż mi się morda uśmiechnęła.
Wciąż patrząc na nauczycielkę w wielkim skupieniu, położyłem
delikatnie swoją dłoń na udzie sąsiada. Poczułem jak drgnął. Uśmiechnałem się
wciąż patrząc na nauczycielkę.
W najmniej oczekiwanym momencie zacisnąłem mu rękę na
kroczu. Aż pisnął. Zacisnął zęby, żeby nie wydać z siebie żadnego innego
dźwięku. Starał się miarowo oddychać, bawiło mnie to jak nic. Zerknąłem na
niego, był czerwony jak burak.
Zaczałem rytmicznie uciskać go i aż zarechotałem cicho kiedy
poczułem jak rośnie. Chwilę potem Bill wcisnął mi w rękę wizytówkę tego faceta
a po chwili dostałem karteczkę.
‘Zboczeniec.’
Uśmiechnąłem się.
‘Co, nie podobało się?
xD’
Podałem mu ją z powrotem.
‘Zapytaj lepiej
siebie, czy tobie się podobało.’
Tu mnie zabił. Usiadłem z nogą na nodze i postanowiłem do
końca zajęc go ignorować. Inteligent się znalazł zasrany.
Ale jednak miał rację, patrząc po tym, jak w moich gaciach
też zrobiło się nieco zaciasno.
Ah ten Tom , uparty jak zwykle ;d nadal nie potrafi przyznać racji Czarnemu :d heh ale kiedyś będzie musiał :d czekam na next i pisz go szybko !! ;d
OdpowiedzUsuń