Bill and Tom Kaulitz Twincest

Bill and Tom Kaulitz Twincest

15 sierpnia 2013

Zakazany Owoc. 10/16

6. cz. 2.

29 lip
Narracja Billa.
Pobiegłem za Gusem do ich taksówki. Miałem złe przeczucia. Wiedziałem, chociaż sam nie wiem skąd, że Geo nie odpuści Tommy’emu. Będzie ciągnął go za język, aż wyśpiewa mu wszystko. Chyba podświadomie wyczuwam pewne rzeczy, które miały już miejsce w przeszłości. Dlatego wiem, co mniej więcej może oznaczać rozmowa Toma z Geo. Podświadomie wiedziałem, że będą kłopoty.
Rozmawiałem przez kilka minut z Gusem. Czekaliśmy na Toma i Geo, aż w końcu raczą się zjawić. Kiedy minął kwadrans, a oni się nie pojawiali, stwierdziłem, że pójdę zobaczyć co tam się dzieje. Miałem nie wyraźną minę, nie wiedziałem czego się mogę tam spodziewać. Wleciałem szybko po schodach na górę i wszedłem cicho do mieszkania. Na korytarzu nie było nikogo. W pierwszej chwili nic nie usłyszałem, ale potem doszły mnie stłumione odgłosy rozmowy. I zdenerwowany glos Toma… Co się dzieje, pomyślałem podchodząc na palcach, chociaż sam nie wiem czemu się skradałem, do drzwi salonu otwartych na oścież. Zerknąłem do środka. Przed wielkim telewizorem stali na przeciw siebie Tom i Geo, obaj mieli nie tęgie miny, chociaż to może lekko powiedziane.
- Co ty sobie wyobrażasz, Tom, powiedz mi. – odezwał się poważnym tonem Geo. Wiedziałem, że będą kłopoty. Ale na pewno nie spodziewałem się tego, co usłyszałem w dalszej części rozmowy. Tom milczał. Oddychał tylko nerwowo. Nikt mnie nie zauważył, słuchałem więc dalej. Po krótkiej chwili ponownie głos zabrał Geo. – Przecież jak on odzyska pamięć to ci głowę urwie! – Tom spojrzał na niego.
- Mówi, że mnie kocha. – powiedział to tak, jakby sam chciał siebie do tego przekonać. Oczywiście, że go kocham, o co im chodzi…
- Oczywiście, że tak mówi, bo zasiałeś mu w głowie fałszywe uczucie! Chłopie! – podniósł głos Geo. – To twój brat, do cholery! – westchnąłem cicho. Będzie nam ciężko z tego jakoś wybrnąć.
- Wiem, że to mój brat! Dobrze o tym wiem! – tym razem usłyszałem podniesiony głos Toma. – Ja… Nie mam pojęcia skąd mi się to wzięło, ale zakochałem się w nim, do jasnej cholery! Zgłupiałem wtedy w szpitalu i kiedy się obudził… zamiast powiedzieć mu prawdę… powiedziałem, że jesteśmy parą. – jaką prawdę…? Nic z tego nie rozumiałem.
- Tom, chyba nie muszę ci tego mówić, ze musisz mu o wszystkim powiedzieć? – powiedział Geo patrząc na Toma wymownie. Tom westchnął zdenerwowany.
- Wiem, że powinienem.
- Wiesz, że powinieneś?! – zdenerwował się Geo. – Ty MUSISZ mu o tym powiedzieć! Musisz go uświadomić, że wy NAPRAWDĘ jesteście braćmi! Do tego BLIŹNIAKAMI! Sam mówiłeś, że dostrzegł podobieństwo… Człowieku! – Geo podszedł do Toma i wstrząsnął nim za ramiona. Ja osłupiałem. Nie wiedziałem co się dzieje… – Wasza matka nie miała z wami kontaktu od czasu wypadku, co ty sobie myślisz! Co ty mu na ten temat powiedziałeś? Chyba jej nie uśmierciłeś! – ironia… Nie, nie uśmiercił… ale powiedział mi, że moja matka wyparła się mnie, gdy objawiłem jej swoją orientację… – Tom, do jasnej cholery. Jak tylko on tu przyjdzie… musisz mu powiedzieć. Robisz mu krzywdę, rozumiesz?!
- Wiem, kurwa! Ale ty go nie widzisz, kiedy jesteśmy sami, on wyczuwa wszystko podświadomie, ale to blokuje, on nie chce sobie niczego przypomnieć, bo wie co się stanie… i szczerze mówiąc ja też tego nie chcę… bo go stracę. Stracę brata i ukochanego jednocześnie. – to nie może być prawda… Serce waliło mi jak młotem, dziwiłem się, że oni tego nie słyszą… – Nie mogę mu nic powiedzieć….
- Musisz…
- Nie mogę, stracę go, a bez niego nie dam sobie rady! – krzyknął Tom głosem pełnym rozpaczy. I w tej chwili dotarła do mnie cała naga prawda…
My na prawdę byliśmy rodziną. I bynajmniej nie taką 5 woda po kisielu, jak to określił na samym początku. Byliśmy braćmi, bliźniakami… Nie mieściło mi się w głowie, że on… Mój brat się we mnie zakochał… A po wypadku powiedział mi, że jesteśmy parą… Nagle stanęły mi sceny z tego co robiliśmy po nocach. Zakręciło mi się w głowie. Sypiam z własnym bratem! Nie… To musi być jakiś głupi żart, tyle że dzisiaj nie Prima Aprilis… Jasna cholera! Nagle całkowicie nie oczekiwanie przed oczami zaczęły mi stawac wszystkie wspomnienia po kolei, od najmłodszych lat, jak tylko mogłem zapamiętać.
Zabawy w piaskownicy, pierwsze występy tylko we dwóch, potem zapoznanie sie z Gusem i Geo, założenie zespołu i zmiana nazwy na Tokio Hotel… Rozwód rodziców, nowy facet mamy i ich ślub… Spotkania z ojcem. Wszystkie byłe dziewczyny, incydent z Lambertem… wszystko, dosłownie, po kolei. Wszystkie plotki na nasz temat. I tamten feralny dzień, kiedy wróciliśmy ze studia zmordowani. Tom zrobił nam kawę, potem poszedłem, a raczej powlokłem się na góre, chcąc się wykapać… I wtedy potknąłem się o własne nogi, poleciałem na ścianę, strąciłem kwiata i runąłem na sam dół. Dalej ciemność, pamiętam cokolwiek później dopiero z pobytu w szpitalu. Ciarki przebiegły mnie po plecach i poczułem jak natychmiastowo głowa zaczyna pulsować ostrym bólem… Po raz drugi dostałem zawrotów i… odleciałem, sądząc po tym, że obudziłem się w… pokoju Toma…
Kiedy otworzyłem oczy, w pierwszej chwili nie wiedziałem gdzie jestem, ale potem wszystko do mnie wróciło. Usiadłem na łóżku i rozejrzałem się. Byłem sam w pokoju. Nasłuchiwałem przez chwilę, niby cicho, ale potem tak jak przedtem doszyły mnie stłumione głosy. nie byłem jednak w stanie nic zrozumieć, nadal nie miłosiernie bolała mnie głowa. Położyłem się i przewróciłem się na drugi bok. Zacząłem rozmyślać o tym wszystkim…
Byłem wściekły ale potem coś do mnie dotarło… On cierpiał. Cały czas, kiedy musiał na mnie patrzeć, rozmawiać ze mną, przebywać w moim towarzystwie. Pragnął czegoś więcej, a nie mógł tego dostać i trwał w tym wszystkim sam. A ja niczego nie zauważyłem… Nie domyśliłem się niczego. Do tego stopnia byłem pochłonięty pracą, że nie zwracałem uwagi na jego mimowolne gesty, czułe słowa itd… Nie wydawało mi się to dziwne, zawsze byliśmy blisko ze sobą. Ale nie aż tak. Serce załomotało mi mocno na samo wspomnienie wspólnych nocy… Nie czułem obrzydzenia ani nic z tych rzeczy… Jedynie przerażenie. Powinienem go znienawidzić, bo po prostu wykorzystał sytuacje dogodną dla siebie. Ale nie potrafiłem. Po części dlatego, że to był mój brat, bliźniak, był jakby częścią mnie. Po drugie… i to mnie przerażało, ja tez coś do niego czułem. Na prawde byłem tego świadomy, że go kocham, i to miłością bynajmniej nie tylko braterską. Pozostało tylko pytanie; Co dalej? Bo wiadome było, że nie możemy tego dalej ciągnąć. Po pierwsze dlatego, że właśnie jesteśmy braćmi, po drugie z tego właśnie względu jest to niemoralne, a po trzecie karane przez prawo. Mimo wszystko nie chciałem, że ktoś z nas trafił do pierdla. Postanowiłem to zakończyć. Nie wiedziałem tylko jak będzie dalej wszystko wyglądać… Jesteśmy bliźniakami, nie potrafimy normalnie bez siebie funkcjonować. Po za tym oboje jesteśmy członkami jednego zespołu. Pozostaje tylko jedno rozwiązanie. Musimy się definitywnie rozstać i to dosłownie. Trzeba będzie rozwiązać Tokio Hotel… Albo po prostu ja odejdę, a oni poszukają sobie nowego wokalisty i lidera. Musze wyprowadzić się też stąd… Wrócę do Niemiec, do naszej matki. Przetrawię to wszystko jakoś i może zacznę karierę solową… Nic nie stoi mi na przeszkodzie tak na prawdę. Beczeć mi się chciało na samą myśl o tym, nie chciałem się z nim rozstawać, ale nie było innego wyjścia. Gdybyśmy nie byli spokrewnieni, albo żeby chociaż sprawa wyglądała tak jak to przedstawił to wtedy byłoby co innego… Ale w tym wypadku, nie ma się nad czym zastanawiać. Koniec. Musze teraz wstać i tam iść. Nie wiem co zrobię jak go zobaczę. Chyba znowu padnę z wrażenia. Albo nie, w ogóle nie będę z nim rozmawiał. Spakuję się po prostu tak jak stoję i wyjadę. Nie zareaguję na ani jeden jego krzyk. A jeśli zada pytanie ‚Dlaczego?’… To odpowiedź będzie tylko jedna. Bo wróciły do mnie wspomnienia…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz