Bill and Tom Kaulitz Twincest

Bill and Tom Kaulitz Twincest

27 marca 2014

Jak Yink i Yank 6

 Rozdział 6
„Dogs Unleashed”

Bill

Od tamtego czasu, kiedy omal mnie nie zgwałcił, unikałem go jak ognia. Starałem się ograniczyć do minimum liczbę spotkań, kiedy musiałem przebywać z nim sam na sam. A najgorsze było to, że widziałem i byłem w pełni świadomy tego, jak na mnie patrzy. Jakbym był jakąś bezą z kremem. Zawsze w tedy możliwie jak najszybciej ewakuowałem się z pomieszczenia, w którym znajdowaliśmy się razem. Irytowało mnie to jak mało co. Ale nie zamierzałem nic z tym robić. Pewnie dlatego, że po części mi się to podobało. On mnie po prostu adorował. A nikt wcześniej tego nie robił. Chociaż bardzo często wybuchałem złością z tego powodu, to w końcu musiałem przyznać przed sobą, że podobają mi się te jego zboczone umizgi. Jak witał mnie zadziornym uśmiechem rano, chociaż wyraźnie mu powiedziałem, żeby nie wchodził do mojego pokoju.
- Tom, ja rozumiem, że to twój dom, ale do jasnej cholery, nie właź mi więcej do pokoju! – w miarę wypowiadania tego zdania mój głos coraz bardziej się podnosił, aż na końcu przeszedł w krzyk.
- Ale dlaczego? Przecież ja chcę tylko zrobić dla ciebie coś miłego, żeby poranek był dla ciebie czymś przyjemnym. – przy takich okazjach kiedy gadał mi te wszystkie bzdury, najczęściej mnie dotykał. Albo musnął lekko dłonią mój tyłek, albo zbliżył swój ryj za bardzo do mojego. W tedy najczęściej ja fukałem ze złością i wychodziłem gdziekolwiek, choćby do kibla, byleby go nie było.
Ale jasne się dla mnie stało, że z biegiem czasu coraz bardziej przypadało mi to do gustu. Mimo to jednak nie przestawałem wydzierać się na niego przy każdej okazji. W końcu zaczął mi się odwdzięczać tym samym. Doszło do tego, że zaczęliśmy żreć się jak dwa psy. Trochę mi było przykro z tego powodu. Bo bądź co bądź, wolałem kiedy mnie obmacywał, a nie kiedy szarpał mnie za bluzę.
- Ty mały smarkaty bachorze, myślisz, że masz jakieś specjalne przywileje?! To mój dom i moje zasady, i czy chcesz czy nie, będziesz ich przestrzegał! – pienił się któregoś razu.
- A ty co Se myślisz, stary zboku?! – otworzył szeroko oczy. – Ja nie lestem lalką do ruchania!
- HAHAHA! Gdyby chociaż mój kutas mógł się zmieścić w twój otwór, już miałbyś z dupy garaż! – teraz to ja się zatrwożyłem. Nie wiedziałem co powiedzieć!
- Przynajmniej jestem szczupły, a nie tak jak TY! – odszczeknąłem się.
- Ja mam mięśnie, braciszku, a TY to tylko sam szkielet obciągnięty skórą! – znowu na moment mnie zatkał.
- Ty masz mięśnie?! Niby w którym miejscu, TU??? – dźgnąłem go paluchem w brzuch. – Chyba mięsień piwny, chciałeś powiedzieć! – raczej mijało się to z prawdą, bo widziałem już jego brzuch i ma tam zajebisty kaloryferek. Zmrużył oczy przybliżając twarz do mojej.
- Chcesz się przekonać na własne oczy o tym mięśniu piwnym?! – fuknął. Chciałem znowu coś odszczeknąć, ale znów mnie zatkało.
Puścił moją bluzę i migiem ściągnął swoją obszerną koszulkę. Aż zapatrzyłem się na jego klatę. O czymś takim to mogłem tylko pomarzyć. Umięśnione ramiona, tors i brzuch. Marzenie każdego kawalera.
- Co, podoba się? – zaśmiał się. Złapał mnie za ręce i brutalnie przyciągnął do siebie, aż pisnąłem kiedy zderzyłem się z jego piersią. Nigdy nie byłem tak blisko nagiego ciała. Próbowałem uciec, starałem się nie dotykać go rękami, ale trzymał mnie mocno przy sobie.

- No co, podotykaj sobie. – parsknął śmiechem. – Nie wstydź się, przebadaj ten mięsień piwny! – zsunął bezceremonialnie na swój brzuch moje ręce. Czułem, że jestem cały purpurowy na twarzy. Załatwił mnie na cacy.
- Weź mnie puść. – burknąłem w końcu.
- Co, już ci pyskówka przeszła? – zaśmiał się znowu. Widać było, że ma z tego wszystkiego satysfakcję. – No dalej mówie! Nie wstydź się!
- Nie wstydze się. – burknąłem znowu cały czerwony.
- Wstydzisz się. I powiedz więcej, podoba ci się to.
- Niby co? – fuknąłem znowu. Znów się zaśmiał.
- Bliskość mojego ciała. Kochanie.
- Nie mów tak do mnie!
- Dlaczego, KOCHANIE?!
- Bo nie. – byłem naprawdę zawstydzony, ale w życiu się bym do tego nie przyznał. Znów usłyszałem jego śmiech.
- No to powiedz, dlaczego się wstydzisz.
- Nie wstydzę się! – fuknąłem znowu.
- Nie?
- NIE!
- To złap mnie za krocze. – wywaliłem na niego oczy.
- ŻE CO???
- Złap mnie za krok. To wtedy uwierzę, że się nie wstydzisz.
- Nie będę łapał cię za chuja. – zburaczyłem się jeszcze bardziej.
- Dalczego? – miał taką minę jakby pytał jakiegoś naukowca dlaczego jest tak a nie inaczej. Burak jeden!
- Bo nie jestem takim zbokiem jak TY.
- Ja zbokiem? Przecież JA nie łapałem cię za krocze.
- I ja ciebie też nie będę!
- Jeszcze zobaczymy, kto kogo będzie łapał… albo robił co innego. – wyszeptał mi do ucha zmysłowym głosem. Ciarki mnie przeszły.
- O co ci chodzi?!
- O to, że im ciaśniej tym lepiej.
- TY…!!! – moja twarz przybrała kolor purpury, ale tym razem ze złości. On natomiast uśmiechnął się zadowolony.
- Jeszcze zobaczymy, zobaczysz. – zapewnił mnie po czym wpił się w moje usta. Znieruchomiałem. On naprawdę ma nie po kolei w głowie! Tylko dlaczego znów oddaję ten pocałunek?
Rozchyliłem usta i pozwoliłem jego językowi wśliznąć się do środka. Może to dlatego, że tak dobrze całował. Sam nie miałem w tym za wielkiego doświadczenia, ale do tej pory nie było nikogo, kto całowałby tak jak on.
Całowaliśmy się jakieś kilka minut po których wreszcie oprzytomniałem i zacząłem się wyrywać. Udało mi się odwrócić od niego twarz ale i tak nic to nie dało, bo po chwili poczułem jego usta na swojej szyi. A ściślej mówiąc to język.
- Dosyć. – powiedziałem możliwie jak najbardziej stanowczo. Przerwał i spojrzał na mnie.
- Sam widzisz, Billy, że lecisz na mnie. – znów otworzyłem szeroko oczy.
- Chyba śnisz.
- Znów oddałeś pocałunek.
- To jeszcze o niczym nie świadczy.
- Owszem, świadczy i to bardzo dużo.
- Niby o czym co? – zirytowałem się znów.
- O tym, że niedługo wylądujesz w łóżku i to pode mną. Wezmę cię. Wejdę tam, głęboko i długo cię nie opuszczę. – szeptał mi na ucho. – Będę się tam poruszał, będę cię brał mocno, do samego końca. A ty będziesz mnie prosił o więcej… Będziesz jęczał. Rozchylisz dla mnie nogi i będziesz błagał, żebym nie kończył. Wtedy będziesz już wiedział co to znaczy seks. – mówiąc to zjechał dłońmi na moje pośladki i zaczął je ugniatać delikatnie. Byłem mocno do niego przyciśnięty, ciarki mnie przechodziły. Czy on właśnie powiedział, że wsadzi mi kutasa w tyłek?
Odsunął się ode mnie, a wyraz jego twarzy świadczył wyraźnie o tym, że jest z siebie zadowolony. A ja? Co się ze mną stało?
Dyszałem ciężko i wbijałem w niego swój wzrok. Czułem przyjemne skurcze w podbrzuszy. Tylko nie to! To nie możliwe, żeby on tak na mnie działał. Miałem ochotę się na niego rzucić. Zrobiłem jednak coś innego.
- Nigdy mnie nie będziesz miał. – powiedziałem zachrypniętym głosem i wyszedłem na dwór. Gotowałem się w środku. Z podniecenia.


Tom.

Ja go nie będę miał? Haha, on dobrze wie, że będzie mój. Już mnie troche zna i na pewno wie, że nie jestem typem człowieka, który odpuszcza. Nie chodzi mi tylko o seks. Oczywiśćie, o to także, ale najwspanialsza będzie ta jego niewinność… No, po tym jak wstaniemy razem z jednego łózka już nie będzie niewinny.
Nie wiem co mi się tak nagle stało. Po prostu zgłupiałem na jego punkcie. Staram się robić wszystko, żeby doprowadzić do jakiegoś zbliżenia. Jeśli nie jest gotowy, poczekam. Najważniejsze, że w końcu będzie mój. Wiem to. Nie będzie długo zaprzeczał. A może tak…
Jestem jakimś czarnym charakterem. Właśnie pomyślałem, żeby upić i przelecieć własnego brata. Ale przecież ja dobrze wiem tak samo jak on, że oboje tego chcemy. Prędzej czy później i tak do tego dojdzie. A ja wolę tą opcję ‘prędzej’.
To się zaczęło od tamtej pory kiedy zobaczyłem go nago pod prysznicem. I ta jego stójka. Miłe wspomnienie. Nie długo sam mu ją postawię. Będzie błagał o więcej. Tak jak mówiłem. Ale na razie muszę wykombinować coś, żeby się do niego znów zbliżyć. Ostatnio coś często kombinuję. No bo smarkacz spieprza kiedy tylko coś zaczynam robić. To mnie wkurza. Ale już mam dobry plan.
Odczekałem kilka dni podczas których nie robiłem nic, żadnych insynuacji, niczego. Chciałem, żeby troche ochłoną i uwierzył w to co chcę mu powiedzieć. A gdybym nadal go molestował, na pewno było by to trudniejsze. Tego dnia poszedł pierwszy raz do nowej szkoły. Martwiłem się trochę tym jak sobie poradzi w nowym środowisku. Ale kiedy wrócił nic nie wskazywało na to, żeby coś poszło nie tak jakbyśmy siebie tego życzyli. Wręcz przeciwnie. Był uśmiechnięty.
- No co tam, młody? Jak w szkole? – zapytałem jak na starszego brata przystało. Wzruszył ramionami i usiadł przy stole, akurat był obiad.
- Całkiem nieźle. Poznałem kilka nowych fajnych osób, a kilka całkiem do bani. – stwierdził. Popatrzyliśmy na siebie przez chwilę.
- A dlaczego ci drudzy byli do bani? – podchwyciłem temat.
- Bo tak. Po prostu. Patrzyli się na mnie jakbym przyleciał z innej galaktyki. A inni od razu mnie zaakceptowali. Przynamniej tak mi się wydaje.
- Na pewno będzie spoko. – powiedziałem uśmiechając się pod nosem.
- Aż tak bardzo się wyróżniam? – usłyszałem nagle lekko markotny głos. Odwróciłem się do niego i popatrzyłem na niego.
- No, trochę…
- Powiedz prawdę.
- No dobrze, wyróżniasz się. Ale mi to nie przeszkadza. – zapewniłem go. Uśmiechnął się lekko.
- Tak, to wiem. Ale wolałbym… żeby inni nie patrzyli na mnie jak na dziwoląga. Może gdybym zrezygnował w tego makijażu…
- Rodzice nigdy ci nie mówili, żebyś nigdy nie zmieniał się na siłę? Bill, nie rób czegoś tylko po to, żeby obcy ludzie mieli dobrze. Jeśli ty czujesz się z tym wszystkim świetnie, to tak to pozostaw. – wyrecytowałem swój pogląd na ten temat.
Po dłuższej chwili ciszy odwróciłem się i spojrzałem na niego. Patrzył na mnie tak jakoś zdziwiony.
- Co masz taką minę?
- Nie, nic… - bąknął odwracając ode mnie wzrok. Popatrzyłem na niego jeszcze przez moment i powróciłem do swojej czynności. Postanowiłem, że czas, żeby wdrążyć mój plan w życie.
Usiadłem przy stole i uśmiechnąłem się do niego. Pałaszował jakby nie jadł miesiąc.
- Co mi się tak przyglądasz? – zapytał samemu się mnie przyglądając.
- A nic tak tylko. – odpowiedziałem z uśmiechem.
- Znowu coś kombinujesz. – stwierdził.
- Nie, czy za każdym razem muszę coś kombinować? – uniosłem brew do góry. Gra wychodziła mi całkiem dobrze. – Po prostu pomyślałem sobie, że dobrze by było, żebyśmy urządzili sobie dzisiaj taki a la wieczór kawalerski.
Spojrzał na mnie jak na debila.
- Wieczór kawalerski? Odbiło ci znowu?
- Nie, po prostu… jak brat z bratem.
- Jutro ide do szkoły. – zakomunikował mi jakby to przesądzało sprawę na moją nie korzyść.
- Wypiszę ci usprawiedliwienie. – spojrzał na mnie zaskoczony.
- Co ty znowu wymyśliłeś? – zmrużył oczy. Zachichotałem.
- No nic! Billy, nie bądź już taki podejrzliwy.
- Mam powody być podejrzliwym.
- Dzisiaj nie będziesz miał. – zapewniłem go. Oj, będzie się działo.
- Hm… a co zaplanowałeś na ten a la wieczór kawalerski? – hura, połknął to!
- Noo, pooglądamy filmy, napijemy się…
- Czego? – wpadł mi znowu w słowo z tą swoją miną.
- No piwa, a czego? Kubusia?
- Z tobą będę pił tylko Kubusia. – zaczął z nonszalancką miną dzióbać w talerzu. Zachichotałem znowu.
- Nie musisz się niczego bać. Dzisiaj nie będę cię molestować.
- Jasne.
- Naprawdę.
Spojrzeliśmy na siebie.
- No dobra. Może być. Skoro obiecałeś. Ja i tak pił nie będę. – otworzyłem szerzej oczy.
- Jak to nie będziesz? Ja sam też nie będę…
- Aż tak ci zależy? – znów zmrużył oczy. – A więc jednak coś kombinujesz. – wymierzył we mnie widelcem.
- Niczego nie kombinuję, Billy. Ale chyba możemy wypić sobie piwo?
- Jedno? – podchwycił.
- No, może dwa… trzy…
- Chcesz mnie upić, a potem wykorzystać? – uśmiechnął się kpiąco.
- Zgłupiałeś.
- No ja myślę. Jeśli rano przypomnę sobie coś…
- zajmij się jedzeniem. – zamknąłem mu gębę. I tak byłem zadowolony.
Wieczorem wystawiłem już wszystko na stół. Billy powiedział, że idzie wziąć prysznic i przyjdzie. Uśmiechnąłem się pod nosem. Wszystko idzie po mojej myśli. Piwa nie otwierałem, zwietrzałe nic mi nie da, bo nie będzie chciał pić.
Czekałem na niego pół godziny. Już myślałem, że naprawdę uciekł przez okno. Ale po chwili się pojawił. W samej podomce.
- Nie patrz się tak. Mam bieliznę. – oznajmił i usiadł w rogu sofy. Włączyłem film i usiadłem tuż obok niego. – Co to jest za film?
- Sensacyjny. – odparłem.
- Oo. – zareagował bardzo entuzjastycznie. Uśmiechnąłem się pod nosem.
- To co pijemy? – zapytałem podając mu piwo. Popatrzył na niego podejrzliwie ale wziął i otworzył.
Wieczór mijał nam bardzo przyjemnie. Gdybym wiedział że ma taką słabą głowę, zrobiłbym to już wcześniej. Po drugim piwie głowa już mu się lekko chwiała.
- Co, już się upiłeś? – zasmiałem się patrząc na niego.
- E – e. – odpowiedział zawzięcie kręcąc głową. – Nie upiłem się.
- Nie? – cały czas chciało mi się śmiać. Wyglądał uroczo. Pokręcił głową znów na ‘nie’. – No to jeszcze po jednym. – wziąłem sobie i podałem jemu. Przyjął bez mrugnięcia okiem.
Piliśmy powoli, on to już w ogóle. Ale kiedy już wypił, całkiem już nie był w stanie nic zrobić. Pomyślałem, że to ta pora.
Odstawiłem butelkę na stół i przysunąłem się do niego jeszcze bliżej. Chyba nie do końca skontaktował, bo spojrzał na mnie nie wiedząc o bożym świecie.
- I jak, żyjesz? – zapytał przyglądając mu się uważnie. Zamrugał oczami, chyba odpowiedź twierdząca. – No to idziemy. – stwierdziłem i wziąłem go na ręce.
- Ej… co robisz…
- Niosę cię do łózka. Uchachałeś się, braciszku. – nie był ciężki. Wręcz przeciwnie.
Wszedłem po schodach na górę i skierowałem się do swojego pokoju. Nic nie powiedział, nie zaprotestował, więc chyba się nie pokapował. Dopiero kiedy położyłem go na łózku…
- Ej, Tom…
- Hm? – mruknąłem siadając obok niego i patrząc na niego przez chwilę. Taki bezbronny. Słodki.
- To nie jest mój pokój…
- Cii… - szepnąłem i musnąłem jego usta delikatnie swoimi. Nie ruszał się, ponowiłem swój gest. Przez chwilę myślałem, że zasnął, ale kiedy na niego spojrzałem, miał otwarte oczy i patrzył na mnie. Pogładziłem go lekko po policzku i przywarłem lekko do jego ust. Poczułem jak nieudolnie stara się mnie odepchnąć.
- Nie… - mruknął.
- Cii, kochanie… Przecież tego właśnie chcesz…
- Nie chcę…
- Cii… - zszedłem z pocałunkami na jego szyję. Była taka ciepła i pachnąca. I na pewno bardzo wrażliwa, bo usłyszałem od razu jak wzdycha.
Znaczyłem jego skórę nieśpiesznie aż do linii obojczyków. Nie protestował już. Mówiłem, że chce.
Zaczął podwijać mu podomkę, dopiero wtedy znów zaprotestował.
- Tom… - usłyszałem cichy szept.
- Cii, kochanie… nie robię ci krzywdy, oboje tego chcemy… - usłyszałem tylko kolejne ciche westchnięcie. Podrolowałem mu podomkę odsłaniając brzuszek. No, mogłem stwierdzić przy okazji, że rzeczywiście miał na sobie bokserki. Zacząłem tak samo delikatnie całować skórę na jego brzuchu. Chyba mu się to spodobało, bo cały czas zerkał na to co robię. Pogładziłem go po nodze od kostki przez kolano po same biodro. Zadrżał i już wiedziałem, że jest mój.
Powolnym ruchem ściągnąłem z niego ten ciuch. Został w samej bieliźnie. Sam szybko pozbyłem się górnej garderoby i zawisnąłem nad nim. Popatrzyliśmy na siebie przez chwilę, a potem oboje złączyliśmy się w pocałunku. Trwało to kilka cudownych sekund, w trakcie których objał mnie za szyję. Znów zjechałem z namiętnymi pocałunkami na jego szyję. Wzdychał dźwięcznie do mojego ucha a ja coraz bardziej się tym nakręcałem. Pamiętałem jednak, żeby go odpowiednio przygotować. Miałem pod ręką żel i prezerwatywy.
W pewnym momencie oderwałem się od niego i zacząłem tak jak kiedyś lizać i ssać jego sutki. Kakofonia jęków jaka się posypała z jego ust była najpiękniejszą muzyką na świcie. Ciągnął mnie lekko za dredy, ale nie po to, żeby mnie odepchnąć. Wiedziałem, że jest mu dobrze.
Nie zaniedbywałem żadnego milimetra jego ciała. Każdy centymetr dokładnie zbadałem. Kiedy buszowałem językiem w jego pępku aż podkurczał nóżki. Z uśmiechem podniosłem się lekko i ponownie pocałowałem. Języki natychmiast się odnalazły, zaczęły swój taniec, a moja ręka powoli zjechała między jego uda.
- Mmmm… - jęknął mi słodko w usta. Rozchylił nózki dając mi lepszy dostęp. Pieściłem go przez bieliznę, uciskałem delikatnie jego krocze. Ale nie miałem zamiaru bawić się tak z nim zbyt długo. Chciałem, żeby poczuł co to seks analny. A ze mną to nie byle co. Przyjdzie do mnie po więcej.
Puściłem jego krocze na co zareagował pomrukiem niezadowolenia. Uśmiechnąłem się. Ocierałem się o niego delikatnie swoim kroczem symulując stosunek. Pogładziłem przez chwilę jego brzuszek, by następnie płynnym ruchem wsunąć rękę w jego majtki. Chwyciłem jego członek i zacząłem go delikatnie powoli masturbować. Wygiął plecki w delikatny łuk. Jęczał cichutko z przymkniętymi oczami. Miał lekkie wypieki na policzkach. Spojrzałem na niego całego, byłem w siódmym niebie. Rozchylał dla mnie nogi.
Postanowiłem w końcu pozbyć go tego nie potrzebnego kawałka materiału i ściągnąłem mu z tyłeczka bokserki. Leżał teraz przede mną całkowicie nagi, a ja z maślanymi oczami patrzyłem na niego, na jego krocze, które jasno dawało do zrozumienia, że jest chętny. Oblizałem usta i usadowiłem się między jego nogami. Nachyliłem się i zanurzyłem jego członek głęboko w swoich ustach. Najprzyjemniejsza dla niego gra wstępna. Usłyszałem głośny jęk, prawie okrzyk. Wił się lekko pod moimi ustami. Co jak co, ale znałem się na obciąganiu. Wykonywałem powolne okrężne ruchy głową góra –dół. Jedną dłonią trzymałem jego członek a drugą bawiłem się jego jądrami. Nie było żadnych wątpliwości, że w tym momencie był napalony jak mało kto. W pewnym momencie poczułem na języku pierwsze krople spermy. Przestałem mu obciągać i znów wpiłem się w jego usta. Całował mnie chaotycznie  zapewne przez podniecenie które w nim szalało. Był wspaniały.
Oderwałem się od niego i sięgnąłem po żel. Nawet kiedy go nie dotykałem wił się na łozku. Wróciłem do niego już całkowicie nagi tak jak on. Alkohol szumiał mi w głowie, ale wiedziałem, że muszę być delikatny. Chciałem, żeby błagał o więcej, a nie o to bym przestał.
Obserwował co zamierzam z nim zrobić. Rozsunąłem szeroko na boki jego nózki i wylałem sporo żelu wprost na jego wejście. Drgnął lekko.
- Cii, wiem, że zimne, zaraz przejdzie… - szeptałem uspokajająco. Zacząłem powoli wsuwać w niego jeden palec. Spiął się lekko ale już po chwili paluszek wśliznął się głęboko bez problemu.
- Boli? – zapytałem z troską. Pokręcił głową na ‘nie’. Ucieszyłem się. Poruszałem nim powoli chcąc go przyzwyczaić. Po kilku minutach zacząłem wsuwać drugi, a potem trzeci.
Nie wyglądał jakby czuł jakikolwiek dyskomfort. Ale to nie oznaczało, że będze tak samo wyluzowany kiedy w niego wejdę.
Po skończonym rozciąganiu założyłem prezerwatywę, nawet nie musiałem się dotykać, on sam mnie nakręcił wystarczająco. Nasmarowałem członek obficie żelem i zwisnąłem nad nim.
- Teraz w ciebie wejdę. – powiedziałem cicho. Patrzył na mnie z tym szaleńczym pożądaniem w oczach. – Musisz się rozluźnić. Na początku może być niemiło, ale potem będzie cudownie. – obiecałem mu. Pocałowałem go namiętnie chcąc jakoś odwrócić od tego jego uwagę i chyba mi się udało na moment. Przytknąłem czubek swojego penisa do jego dziurki. Wyczułem, że zaczął oddychać szybciej, cały czas się całowaliśmy. Zacząłem lekko napierać. Oddychał głęboko nie przerywając pocałunku. W końcu wsunąłem w niego główkę.
Był naprawdę ciasny i ciężko to szło. Ale było cudownie. Popatrzyłem na niego. Twarz miał spokojną, oddychał głęboko przez usta. Cały czas gładził mnie powoli po plecach. Być może nieświadomie. Pchnąłem mocniej i wsunąłem się o kilka centymetrów. Zauważyłem pierwszy grymas na jego twarzy.
- Boli? – spytałem znów. Znów pokręcił głową na ’nie’. A więc to był tylko pierwszy dyskomfort. Czuł nieprzyjemne rozciąganie. – Przyzwyczaisz się za chwilę kochanie. – i znów połączyłem nasze usta.
Zacząłem się powoli wycofywać i wchodzić z powrotem, z każdym razem coraz głębiej. Kiedy byłem już w nim cały obaj już spazmatycznie oddychaliśmy.
- Tom! – jęknął.
- Tak, kochanie? – wystraszyłem się trochę, że zacząło go rozrywać z bólu.
- Nie.. nie wiem…! Tak mnie tam w środku… coś uciska… ty coś uciskasz… zaraz nie wytrzymam! – i zawył głośno wyginając się w łuk.
- Boli cię? – zapytałem hamując swoje rządze.
- Nie! – krzyknął. – To nie ból… - wyszeptał na koniec z anielskim uśmiechem na ustach. Ja też się uśmiechnąłem rozpromieniony.
- To prostata, kochanie… Zaraz będzie ci wspaniale… - obiecałem znów i powoli zacząłem się poruszać. Nie mogłem się powstrzymać i sam głośno jęknąłem. Był tak cudownie ciasny. Głośno jęczał za każdym razem kiedy wchodziłem w niego głęboko. Uśmiechał się zadowolony. W pewnym momencie zacząłem przyspieszać coraz częściej uderzając w jego czuły punkt. Nie nadążał z jękami. Cały czas uśmiech nie schodził mu z twarzy.
Po kilku chwilach musiałem przerwać. Nie chciałem tak szybko tego kończyć. A kiedy skończymy on co najmniej przez tydzień nie będzie mógł tego powtórzyć. Chciałem wyciągnąć z tego wszystkiego jak najwięcej. Znów bym tym nie zadowolony, ale po chwili zacząłem od nowa. I znów się uśmiechał.
Jęczeliśmy obaj sobie w usta. Zdzierał mi paznokciami skórę z pleców. Przerywałem tak jeszcze dwa razy, żeby trochę ochłonąć co nie było łatwe i zaczynałem od nowa. W końcu już nie dałem rady i wchodząc w niego jednym silnym ruchem spuściłem się. Nawet nie zauważyłem, że on doszedł w tym samym momencie. Uśmiechnąłem się szeroko kiedy zobaczyłem jego spermę na jego brzuszku. Wysunąłem się delikatnie z jego wnętrza. Jęknął cichutko. Jego dziureczka była lekko zaczerwieniona. Było cudownie.
Pochyliłem się i doszczętnie wszystko zlizałem i połknąłem. Billy oddychał szybko powoli zasypiając. Chwilę później jego oddech już się unormował a on spał spokojnie obok mnie. Usmiechnąłem się szczęsliwy. Wiedziałem, że jutro zrobi mi piekło, ale miałem dowód, że też na mnie leci. I będę walczył o niego. O nas.

Przykryłem nas kołdrą i przysunąłem go do siebie blisko. Wtulił się ufnie jak dziecko, westchnął jeszcze, mruknął coś i nastała cisza. Pogładziłem go po wlosach i pomyślałem, że, O jasna cholera!, zakochałem się. 

3 komentarze:

  1. oho:D ale będzie piekło jak Bill się obudzi nagi i obolały :D :D fajnie piszesz :D czekam na kolejny... mam nadzieję że długo czekać nie będę co? xD Pozdrawiam
    ~Andra

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy kolejny odc? czekam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No na razie niestety przez kilka najbliższych dni nic się nie pojawi, na pewno nie jutro ani nie w poniedziałek. Myślę że najprędzej w środę dodam odcinek opowiadani 'Połączeni', mam w większej częsci napisaną juz tą notkę.
      Więc trzeba tylko uzbroić się w jeszcze odrobinkę cierpliwości. ;]

      Usuń