Bill and Tom Kaulitz Twincest

Bill and Tom Kaulitz Twincest

29 września 2013

Brakujący Element Układanki. (19/?)

Bill.

Siedzieliśmy razem w salonie przed telewizorem w absolutnej ciszy. Od tego razu, który przeżyliśmy dwa dni temu unikałem jak ognia jakichkolwiek rozmów czy bliższych spotkań z Tomem. Wciąż bałem się, że coś się stanie. Byłem przekonany, że ten facet cały czas nas obserwuje i to bardzo uważnie. Może uznał, że dopóki traktuję go z góry będzie jeszcze siedział cicho. Właśnie, jeszcze... to znaczy ile? Nie wiedziałem czego się spodziewać, martwiłem się za każdym razem gdy Tom wychodził do sklepu. Kiedy wracał starałem sie nie okazywać żadnego niepokoju, ale kamień spadał mi z serca.
Próbowałem wtedy wyłapac z jego słów czy nie stało sie nic co najmniej dziwnego. Ale nigdy nie usłyszałem nic co miałoby wbudzić moją wrodzoną panikę. Nic się nie działo. W pewnej chwili pomyślałem sobie, że może już po wszystkim. Może temu gościowi chodziło tylko o tą kasę. Dostał i do widzenia, ma nas w dupie. Myślałem nawet, żeby powiedzieć o wszystkim Tommiemu i zacząć wszystko od nowa. Ale wciąż istniała obawa, że może jednak wciąż jesteśmy na muszce tego wariata. A Tom gdyby o tym usłyszał... Z pewnością nie zostawiłby tego dla siebie. Od razu zaciągnąłby mnie na policję. Tylko że tak naprawdę to byliśmy na straconej pozycji. Gdybyśmy poszli na policję musielibyśmy im wszystko powiedzieć, włącznie z tym co nas łączy... łączyło. Wciąż próbuję przestawić się na czas przeszły, ale kiedy on wciąż jest w pobliżu, nie potrafię. Chciałbym się do niego tulić tak jak przedtem. Gdybym tak sobie do niego teraz podszedł i wcisnął mu się pod ramię, uśmiechnąłby się tylko i przycisnął do siebie jeszcze bardziej.
Siedziałem w tym fotelu sztywny jak kołek, Tom rozwalił sie na kanapie i też wlepiał oczy w ekran. Nie leciało nic szczególnego. Wcinałem jogurt owocowy, starając się skupić na nim całą swoją uwagę. I ignorować wkurzające urywane dźwięki w TV, kiedy Tom bez przerwy przerzucał kanały. Co jakiś czas próbował mnie zagadywać, ale odpowiadałem mu tylko zdawkowo, półsłówkami, nie wdrażając się w temat.
Ignorowanie go szło mi dość dobrze biorąc pod uwagę to co robiliśmy wtedy w nocy. Na samą myśl o tym wciąż przechodzą mnie ciarki. Tym bardziej, że on zrobił coś czego nigdy wcześniej nie robił...

Kiedy skończył we mnie ja już nie miałem sił się powstrzymywać. Chwilę poźniej oboje ponownie daliśmy sie ponieść. 
Zrobiliśmy to jeszcze trzy razy, za każdym razem inaczej. Zlani potem leżeliśmy jeden na drugim, ja oczywiście pod nim. 
Całował mnie po twarzy, muskał ustami moje powieki, szyję, wszystko po kolei. Ja natomiast obejmowałem go nogami w biodrach a ręce same błądziły po jego ciele. Powoli sunąłem dłońmi po jego plecach co jakis czas zaciskając je na jego tyłku. 
Po chwili zaczął schodzić z pocałunkami niżej i niżej... Mruczałem cicho pod nosem jak kotek, do momentu, aż nie zorientowałem się w którym kierunku on zmierza. Spojrzałem na niego spod przymkniętych powiek. Z usta wyrwał mi się cichy jęk kiedy poczułem jak przeciaga językiem po mojej pachwinie. 
- Tom... - szepnąłem chcąc go odsunąć ale nie pozwolił mi na to. Bezceremonialnie odepchnął moje ręce od siebie i zaczął czule całować moje przyrodzenie. Które po chwili znów zaczęło reagować na bodźce. Zaczął go lizać i wodzić po nim językiem. Totalnie odpłynąłem. Zamknąłem oczy i pozwalałem mu robić co tylko chciał...

Kolejny dreszcz przeleciał mi po plecach. Zajrzałem w kubek i stwierdziłem, że niestety ale jogurcik się skończył. W lodówce miałem jeszcze kilka, ale tak jakbym wrósł w swój fotel. Chciałem wstać i iść ale jakbym nie mógł. Zerknąłem na Toma. Wciąz patrzył znudzony w TV i nadal przerzucał kanały z prędkością światła. Wkurzyłem się.
- Tom, możesz łaskawie przestać tak latać po tym telewizorze? - zapytałem starając sie aby mój głos nie zdradził mojej irytacji. Spojrzał na mnie o wiele bardziej zainteresowanym wzrokiem.
- Oo, wróciła ci mowa! - prychnąłem.
- Przestań latać po tych kanałach, bo cholery dostanę! Znajdź sobie jeden i gap się dalej. - powiedziałem odwracając się od niego. Po chwili rzeczywiście przestał.
- Niezła laska... - usłyszałem. Spojrzałem na niego znów oczami jak spodki... Co takiego??? Gapił się w ekran maślanymi oczami. Też spojrzałem i ujrzałem rzeczywiście całkiem niezłą laskę. Miała duże cycki i okrągły tyłek. Ponownie przeniosłem wzrok na Toma. Co to miało być, do cholery?!
- Słucham? - zapytałem głucho. Nawet na mnie nie spojrzał! Tylko nadal gapił się jak siksa wywija dupą! Przy mnie, ślinił sie jak debil. Poczułem małe ukłucie w sercu. Co za palant! Jeszcze pięc minut temu stawiał mi laskę a teraz jeszcze chwila i od samego patrzenia na tą dziunię sie spuści! Popatrzyłem po scianach nieźle wkurwiony. Chyba nie usłyszał mojego komentarza.
Nagle odzyskałem czucie w nogach i wstałem z fotela. Stanąłem obok kanapy na której leżał, ale nawet nie zwrócił na mnie uwagi! Myślałem, że się zagotuję.
- Słucham?! - powtórzyłem głośniej. Tym razem zerknął na mnie ale i tak nic nie powiedział. poprawił sie tylko wygodniej na legowisku i gapił sie dalej, a morda sama mu się powoli śmiała. Zaciągnąłem się powietrzem. Miałem wielką ochotę go stąd wykopac, na zbity ryj. Co on sobie do cholery wyobraża?! Najpierw mnie gwałci, a teraz podnieca się na widok jakiejś cizi? Którą wyruchało już pół ekipy programowej? O nie, tak być nie będzie!
Zrobiłem dwa kroki i stanąłem przed nim z rękoma podpartymi na biodrach. Spojrzał na mnie pytająco. Kurwa! Ale moja mina musiała być bardzo wymowna, bo zaraz usiadł prosto i gapił sie na mnie jakby mnie widział po raz pierwszy.
- Co? - zapytał głupkowato.
- Jajco. - warknąłem nadal na niego patrząc. Zmarszczył brwi jakby nie wiedział o co chodzi. Taki chuj! Nie wybaczę mu tego!
- Bill, o co ci chodzi? - zapytał znowu wychylając sie tak żeby na powrót widzieć ekran i tą sukę. Teraz już naprawdę sie gotowałem. To nie dość, że jestem w tym pokoju, to on jeszcze.... Mógłby chociaż zaczekać, aż pójdę spać! Gdzie, co ja mówię! On nie ma prawa gapić się na żadne dupy!! Trzepnąłem go w łeb. Zachowywałem się jak zazdrosna dziewczyna. I rzeczywiście, byłem cholernie zazdrosny.
Znów na mnie spojrzał, tym razem karcąco.
- No, o co ci chodzi, kurde?!
- O gówno! - krzyknąłem. Teraz mógłbym już walić w niego błyskawicami prosto z oczu. Może mi się zdawało, ale chyba jego usta lekko drgnęły, jakby od powstrzymywanego uśmiechu. Zmrużyłem gniewnie oczy.
- Nie wiem o co ci chodzi. Jak już sie namyślisz to mi powiedz, a ja w tym czasie sobie pooglądam... - tego było już za wiele. Rzuciłem się w jego stronę z zamiarem wyrwania mu z ręki pilota. Zorientował sie w porę i zaczęliśmy się o niego dosłownie bić. Jak za dawnych dobrych czasów.
- Nie będziesz oglądał żadnych zboczonych... Żadnej dziuni nie będziesz oglądał, ty pornograficzny głąbie!! - wykrzykiwałem wciąż starając się wyrwać mu pilota. Kiedy przekonałem się, że najprawdopodobniej mi sie to nie uda, wstałem z niego i wyrwałem kabel z gniazdka. Telewizor zgasł. Odwróciłem sie z powrotem do niego dysząc wściekle. On gapił się tylko na mnie tak jak siedział.
- No i co się tak gapisz!!! - wrzasnąłem. A ten... Ten debil sie uśmiechnął!! Po chwili już rechotał jak głupi. Zabolało... Poczułem pierwsze łzy w oczach. Odwróciłem się z powrotem do telewizora i z furią wcisnąłem kabel do gniazdka. Włączyłem mu telewizor ręcznie guzikiem i wypaliłem z salonu. Chwilę potem wróciłem z jego laptopem.
- Prosze, masz! - trzasnąłem mu go na stół przed nim. Otworzyłem i włączyłem. - Możesz oglądać sobie do woli, co tylko chcesz, jęczące lesby albo dwóch chujów pierdolących się w kiblu, możesz sobie nawet przy tym zwalić, życzę ci, żebyś sie tym udławił!!! - i ponownie wyleciałem z salonu. Ale już do niego nie wróciłem. Trzasnąłem drzwiami od mojej sypialni z taką siła, że tynk z sufitu odleciał. Walnąłem się na łózko i wcisnąłem twarz w poduszkę. Co za chuj zbolały! Jak mógł... Już widze tą jego miłość. Po co tu wrócił, żeby mnie upokorzyć? Udało mu się, więc niech spierdala! Nie wybaczę mu...
Wciąż w głowie obsypywałem go najróżniejszymi obelgami aż po prostu się rozszlochałem. Starałem się być cicho, żeby mnie przypadkiem nie usłyszał. Nie chciałem, żeby widział jak przez niego ryczę, jak baba po prostu. W pewnej chwili usłyszałem jak drzwi do mojego pokoju cicho się otwierają. Wcisnąłem twarz mocniej w poduszkę wstrzymując oddech żeby nie beczeć. Drzwi tak samo cicho się zamknęły i poczułem jak łózko za mną lekko sie ugina a ktoś kładzie swoją rękę na moim ramieniu. Skoczyłem na łózku odtrącając go natychmiast.
- Spierdalaj! - wrzasnąłem.
- Bill... - szepnął znów kładąc delikatnie dłoń na mojej ręce. Znów go odtrąciłem.
- Odpierdol się! - teraz wywarczałem przez zaciśnięte zęby. Byłem mega wkurwiony jeśli nie chce skończyć z podbitym okiem niech się wynosi. Bo mu je wydrapię.
- Billy, kochanie...
- KOCHANIE!!! KURWA, KOCHANIE!!! - skoczyłem znowu na łózku na co on zamrugał oczami patrząc na mnie. - Co, siksa nie spełniła twoich wymagań kiedy w końcu pokazała ci dupe w ekranie?! A może balony były jeszcze za małe! - wrzeszczałem jak debil, aż po chwili ochrypłem. - Idź, kurwa, gapić się dalej, kurwa, SZUKAJCIE, A ZNAJDZIECIE, TY, TY... - nie potrafiłem znaleźc na niego adekwatnego określenia. Nie mogąc wyżyć się na wrzasku, po prostu rzuciłem sie na niego z łapami.
Zacząłem szarpać go za bluzę, drapać, a przy tym zagryzałem sobie dolną wargę, nawet nie poczułem kiedy przegryzłem ją do krwi. Widziałem maleńkie kropelki które spadły na pościel ale jakbym ich w ogóle nie zarejestrował. Nadal go okładałem, przy tym połamałem chyba ze trzy paznokcie, ale nie zwracałem na to żadnej uwagi. Dostałem takiego szału, że nawet sam nie wiedziałem jak, ale on mi nie dawał rady. A to zwykle on był silniejszy. W końcu kiedy nie mógł mnie nijak obezwładnić, złapac i przytrzymać za ręce, po prostu zaczał się zasłaniać. Kiedy już nie miałem sił, dopiero wtedy udało mu się mnie złapać i przycisnąć sobą do łózka. Wyrywałem mu się i krzyczałem, ale wyłem już wyczerpany, wszystko mnie bolało. W końcu całkiem pozbadnięty znieruchomiałem, ale nadal byłem wściekły. On też dyszał, trochę udało mi sie go zmordować.
- Bill, uspokój się... - wysapał.
- Jestem jak najbardziej spokojny!!! - wrzasnąłem znowu. - Ty erotomanie! Mało ci??! Przestałem ci już wystarczać??! TO IDŹ NA DZIWKI I NIGDY WIĘCEJ NIE WAŻ PRZEWŁÓCZYĆ SIĘ TU Z DUPĄ...!!! - zatkał mi usta pocałunkiem. Zacząłem się znowu szarpać, ale nie dawałem mu już rady. - Idź do diabła, Tom. - wszeptałem, kiedy się oderwał. Z końcików oczy spłynęły mi pojedyncze łzy.
- Bill, wiesz dobrze przecież, że jesteś jedyny w swoim rodzaju.
- Gówno mnie to obchodzi. - powiedziałem teraz pewnym głosem patrząc wszędzie tylko nie na niego.
- Oj obchodzi  i to bardzo. - powiedział unosząc brew do góry i patrząc na mnie. Łypnąłem na niego zły. - Chciałem zobaczyć jak zareagujesz. Miałem nadzieję, że będziesz choć odrobinkę zazdrosny... Przesadziłem na końcu, ale chciałem sprawdzić...
- Co chciałeś sprawdzać?! - krzyknąłem znowu. - Jak bardzo jesteś w stanie mnie zranić?! To ci powiem. Zraniłeś mnie do żywego. Nie wybacze ci tego, rozumiesz?!
- Nie gniewaj się, proszę. - wyjęczał tuląc sie teraz do mnie. - Bill! - skomlał jak pies po prostu. Prychnąłem i uporczywie starałem się na niego nie patrzeć. - Bill... - szepnął i musnął wargami moją szyję.
- Nie wybaczę... - szepnąłem za nim.
- Kocham cię, mój czarny zajączku...
- Odwal się. - teraz ja wyjęczałem.
- Będę cię tak długo całował, aż mi wybaczysz. - oświadczył. Spojrzałem na niego.
- Chyba MOLESTOWAŁ, to chciałeś powiedzieć.
- Nie. Teraz mam niezbity dowód na to, że kochasz mnie dalej jak debil.
- Bredzisz. - bąknąłem. Ale miał rację. Zrobiłem mu taką jazdę... Szkoda gadać.
- Nie moge tylko zrozumieć, dlaczego to wszystko. Wytłumaczysz mi to w końcu?
- Tłumaczyłęm tysiąc razy...
- Nie upieraj się wciąż przy tym samym, bo teraz to już bez sensu. Zrobiłeś mi wojnę o to, że smiałem podziwiać przy tobie laskę z telewizora. Wiesz jak to się nazywa, skarbie? Zazdrość. A o kogo jest się zazdrosnym? O kogoś kogo się kocha i to tak, że człowiek wariuje... tak jak ty teraz. - nic nie odpowiedziałem. - Bill. - zawołał mnie znowu. Odwróciłem od niego głowę. Złapał mnie za podbródek i skierował z powrotem na siebie. Po chwili całowaliśmy się czule. Chwycił mnie w pewnym uścisku i pociagnął do siebie. Usiadł na łózku oparty o wezgłowie, a mnie tulił troskliwie. Wtuliłem twarz w zagłębienie w jego szyi. Rozpiął swoją bluzę i owinął mnie nią, była szeroka, więc bez problemów zapiął z powrotem zamek.
- Przyznaj, że mnie kochasz. - szepnął mi do ucha. Wtuliłem się w niego jeszcze mocniej. Westchnąłem.
- Przecież i tak wiesz. - również wyszeptałem.
Poczułem jak mocno mnie ściska. Chyba dopiero teraz tak naprawdę uwierzył w to, że sie nie mylił, że miał rację co do moich uczuć.
- Powiedz to. - wyszeptał znów.
- Tom...
- Powiedz mi. - znów westchnąłem.
- Kocham cię. - szepnąłem.
- Jak? - Boże, przecież i tak doskonale wie.
- Jak swojego ukochanego. - teraz ścisnął mnie naprawdę mocno. - Nawet się nie domyślasz, ile to wszystko mnie kosztowało... - odnalazł językiem moje usta i wsunął go. Nie broniłem się już, nie było sensu...
Siedzielismy tak kilkanaście minut, a potem Tom wpadł na genialny pomysł, żebyśmy wzięli wspólną kąpiel. Tak więc pluskalismy sie tak jak kiedyś chyba dwie godziny, aż nie poznikały wszystkie bąbelki i woda nie zrobiła się zimna.
Znów poczułem się szczęsliwy i miałem nadzieje, że już nikt tego nie zepsuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz