Tom
Minął już miesiąc, a ja nadal nie mogę się przyzwyczaić.
Jest tak inaczej niż zwykle… Pewnie dlatego, że Bill jest wyjątkowy. To moja
perełka. Dbam o nią tak dobrze jak tylko mogę. Chyba naprawdę się zakochałem.
Skoro potrafię być zazdrosny o te wszystkie spojrzenia rzucane w jego stronę
gdy idzie korytarzem. Wcześniej tego nie zauważyłem, ale laski za nim też się
oglądają. A on uśmiecha się wtedy do mnie, dając do zrozumienia, że widzi tylko
mnie. Z resztą to nic dziwnego. On jest po prostu uroczy. Ten jego uśmiech… Za
każdym razem gdy go widze, jak idzie i już z daleka się do mnie śmieje, nie
mogę się nie uśmiechnąc. Jest mój, ufa tylko mi. W szkole tylko się do siebie
uśmiechamy, nie chcąc by ktoś zaczął coś podejrzewać. Rozmawiamy normalnie, ale
nawet to dla ludzi w klasie jest co najmniej dziwne, bo on nigdy nikogo do
siebie nie dopuścił. Kiedy Georg mnie o to zapytał, odpowiedziałem krótko…
- Widocznie nikomu tak naprawdę nie zależało, żeby do niego
dotrzeć, albo po prostu nikt nie włożył w to odpowiednio dużo wysiłku. –
chodziło mi o to, że odpuszczali na samym starcie. Ja trochę się pomęczyłem, a
teraz mam ten skarb przy sobie.
Uwielbiam gdy się do mnie tuli. Czuję wtedy zapach jego
włosów. Jestem wtedy spokojny, wiem, że nic złego stać się nie może. Zakochanie
to naprawdę przepiękny stan…
Ale ma jeden malutki mankament.
Przesłuchanie u Josta odbyło się jakieś dwa tygodnie temu i
obaj wyszliśmy świetnie. Wystąpiliśmy razem jako duet. Kiedy przyszło do
prezentowania wyników, całe nogi mi się trzęsły, pod samą dupe. Bill jednak mój
kochany wydawał się być spokojny. Nic nie zdradzało, że w jakikolwiek sposób
się denerwuje. W końcu….
- Panowie Bill i Tom Kaulitz! – wystąpiliśmy. – Gratulujemy!
– na chwilę zapomniałem co się dzieje. Czy to oznacza, że przedostaliśmy się
dalej?! Spojrzałem na Billa w tej samej chwili, w której on spojrzał na mnie. Z
promiennym uśmiechem rzucił mi się w ramiona. To to ja lubię. Wylecieliśmy na
dwór rycząc z radości. Tuliliśmy się i śmialiśmy w głos, aż w końcu po prostu,
z minuty na minutę, płynnie przeszliśmy do pocałunków. Najpierw delikatne
muśnięcia, potem cmoczki, a na końcu głęboki namiętny całus. Na sam koniec
mocno się przytuliliśmy. Byłem uszczęśliwiony nie tyle tym, że się dostaliśmy,
ale tym, że mogłem widzieć jego rozradowana twarzyczkę. Owszem, od jakiegoś
czasu, odkąd jesteśmy razem, uśmiecha się cały czas, ale tak radosnego jeszcze
go nie widziałem.
Tego wieczoru miał wolną chatę. Jego rodzicę wychodzili
gdzieś razem raz w tygodniu, więc my mieliśmy wtedy czas na… Wiadomo co.
(uśmiech dinozaura xD) Tym razem też tak było. Zaprowadził mnie do swojego
pokoju, trzymając mnie za ręce i uśmiechając się tajemniczo. Coś czułem, że
czeka mnie nie mała niespodzianka. Też się szczerzyłem, a jakże. Otworzył w
końcu drzwi swojego pokoju i weszliśmy. Zauważyłem, że zamknął je za nami na
klucz od wewnątrz.
- Dlaczego nas zamykasz? – spytałem gdy zasłaniał rolety w
oknach. Uśmiechnął się po raz kolejny zerkając na mnie.
- Żeby nikt nam nie przeszkadzał. – powiedział podchodząc do
mnie kocimi ruchami, które uwielbiałem, tak nawiasem mówiąc…
- A dlaczego zasłoniłeś okna? – kolejne pytanie. Uśmiechnął
się uwodzicielsko. Ten wzrok już znałem i już wiedziałem co będzie dalej.
- Żeby nikt nas nie podglądał, kotku… - szepnął i popchnął
mnie na swoje łózko. Zaznaczam, że światło było zapalone. Co do tej pory
jeszcze się nie zdarzyło, w pokoju zawsze był połmrok. Mmm, drapieżny się
zrobił. Ale podoba mi się to jak nic.
Patrzyłem na niego z pozycji leżącej. Oblizując wargi
patrzyłem jak nachyla się nade mną i wsuwa mi dłonie pod szeroką koszulkę. Były
takie ciepłe i zwinne. Szybko pozbawiły mnie jej. Usiadł okrakiem powoli na
moich kolanach i patrząc na mnie zaczepnie pochylił się i wziął w usta jeden
mój sutek.
- Ooch… - westchnąłem odchylając głowę do tyłu. Zamknąłem
oczy i pozwalałem mu na wszystko. Za każdym razem było nieziemsko i wiedziałem,
że tym razem będzie tak samo. Jego dłonie błądziły po moim ciele delikatnie
muskając skórę. Podniósł się nieco i spojrzeliśmy sobie w oczy. Znów ten
uśmiech. Po raz kolejny się nade mną pochylił i zawisł tak na moment… Potem
pocałował mnie tak namiętnie, że zakręciło mi się w głowie… Przeciągnął
językiem po moich ustach. Położyłem się płasko, gdyż do te chwili podpierałem
się na łokciach. Przywarliśmy do siebie mocno, nie chcąc puszczać się
wzajemnie. Zdarłem z niego po prostu ten jego topik. Oczywiście pozostał w
jednym kawałku, chyba by mnie zaczaił, gdybym go przypadkiem uszkodził. Zamruczał
cicho jak dziki kocur. Czułem całym sobą jaki jest już napalony. Ale nie
pozwalał mi się zbliżyć do jego przyjaciela. Kiedy z zniecierpliwionym
pomrukiem ścisnąłem go w końcu za krocze, usłyszałem jak szepcze mi do ucha.
- Jesteś niegrzeczny, Tommy… - tak seksownego szeptu jeszcze
nie słyszałem. Popatrzyłem mu w oczy i wbiło mnie w łózko. Zacząłem się gotować
w środku. Pragnął mnie dziką rządzą i czułem to całym sobą. Czy on będzie mi
kazał… wejść w siebie? Przecież ja tego nigdy nie robiłem! Nieważne z kim.
Chyba zauważył moją panikę w oczach, bo uśmiechnął się i lubieżnie oblizując
wargi zaczął zsuwać się w dół nad mój rozporek. To mnie troche oszołomiło.
Zgrabnymi ruchami schodził w dół wciąż patrząc mi w oczy, a ja… ja poczułem, że
mój mały Tommy nie miesci mi się już w gaciach.
Rozpiął sprawnym ruchem moje spodnie i już w następnej
chwili zostałem ich bezdyskusyjnie pozbawiony. Cmoknął mnie znowu w usta i
wrócił nad mojego kutasa. Poczułem na sobie jego zgrabną szczupłą dłoń. Znów
westchnąłem dając upust podnieceniu. W następnej chwili poczułem coś innego…
Spojrzałem i zobaczyłem że przejeżdża po nim… zębami! Drgnąłem, krew uderzyła
mi do głowy. Zacząłem płytko oddychać, wpatrywałem się w niego jak w obrazek.
Uśmiechnął się rozbawiony patrząc na mnie. Zaczął powolutku rozpinać swoje
spodnie doprowadzając mnie do szewskiej pasji. Widząc, że robi to specjalnie
warknąłem po prostu i rzuciłem się na niego. Z cichym piskiem zaskoczenia
plasnął na łóżko pod moim ciężarem. Sciągnąłem migiem te obcisłe rurki i
patrzyłem na niego.
- Nigdy tak ze mną nie pogrywaj, Bill. – wydyszałem. Znów
ten seksowny uśmiech.
- Uwielbiasz to. – usłyszałem. Sapnąłem nie mogąc już
wytrzymać.
- Zróbże coś, bo cie tu zaraz zgwałcę. – wydyszałem znów.
- To by było bardzo ciekawe… - mruknął patrząc na mnie
zalotnie i wyślizgnął mi się z rąk i odwrócił mnie tak, że oparty leżałem na
poduszkach o ścianę. On z boku klęcząc przy mnie zsunął ze mnie bokserki i
spojrzał na moją męskość. Zamruczał cicho. Czekałem niecierpliwie na ego
rączkę. Pieściliśmy się wzajemnie całując się, tak to mniej więcej zawsze
wyglądało. Ale było świetnie i błagałem Boga, by to nigdy się nie skończyło.
Uzależniłem się od niego.
Czekałem na jego rączkę, ale się jej nie doczekałem. Za to
dostałem coś o wiele lepszego… czego się nie spodziewałem…
- Bill! – jęknąłem odrzucając głowę do tyłu. Klęcząc nadal
obok mnie wypiął się do przeciwległej ściany i nachylił się. W chwilę później
poczułem gorąco i wilgoć. Zaczął brać go szybko i ssać mocno. Robił też pewien
użytek ze swoich rączek. Jedną bawił się moimi jądrami a drugą muskał skórę na
brzuchu i biodrach.
Myślałem, że oszaleję. Robił to z taką wprawą, że aż
odlatywałem. Wiedział co musi zrobić, że pobudzić mnie maksymalnie i wychodziło
mu to w 100%. Brał go całego do ust nie zważając na to, że się krztusi, a mi
się to bardzo podobało. Ścisnąłem go mocno za pośladek, a druga ręką złapałem
go za włosy i wchodząc w jego usteczka jeszcze głębiej. Nie protestował, brał
mnie bez żadnego mruknięcia. To znaczy mruczał i jęczał z pełnymi ustami, ale
to bardziej przypominało, podniecenie i pragnienie jeszcze więcej wziąć do ust.
Puściłem jego włosy wbijając palce w materac. Moje jęki było słychać już chyba
w całym domu. On też głośno dawał znać, że bardzo mu się to podoba. Brał go z
takim namaszczeniem, lizał i całował, że aż traciłem kontakt z rzeczywistością
na moment. Żadna laska tak nie obciąga.
Czułem że już nie długo a skończę. Nie panowałem jednak już
nad soba, jęczałem tylko a raczek krzyczałem raz po raz patrząc na niego.
Przyjemność która narastała była nie do opisania. Wsunąłem mu rękę w bokserki i
odnalazłem jego dziurkę. Zaczałem zataczać wokół niej kółeczka palcem, który
uprzednio pośliniłem. Tak wiem, do tego byłem przytomny. Ale myślałem tylko o
jego ciele, nic innego w tym momencie nie istniało. Chciałem go mieć. I miałem,
miałem jego usta na wyłączność.
Kiedy poczuł mój palec na swojej dziurce zajęczał dźwięcznie
z kutasem w buźce. Nacisnąłem delikatnie na zwieracz i poczułem jak się spiął.
Jęknął znów i rozluźnił się, a potem znowu spiął. Poruszał przy tym seksownie
bioderkami. Wiedziałem, że to sprawia mu niezłą przyjemność. Ciekawe czy robił
to już kiedyś… Nie zdziwiłbym się, gdyby nie był już prawiczkiem, przynajmniej
od tylca. Byłem co raz bliżej finału i wiedziałem, że już długo nie wytrzymam.
Nacisnąłem mocniej jego dziurkę i opuszek palca wszedł w niego delikatnie.
Wsunąłem do środka środkowy palec, na co z jego ust wydarł się głośny okrzyk
stłumiony przez mój członek którym cały czas się zajmował. Przestraszyłem się
trochę i ostrożnie wysunąłem go z niego. Wymamrotał coś niezrozumiale.
- Coo? – wydyszałem gładząc jego tyłek.
- Wsuń palec głęboko! – wystękał poruszając seksownie
biodrami. Wytrzeszczyłem oczy ale natychmiast spełniłem jego prośbę. On
natychmiast znów zajął się moim kutasem, a ja pośliniłem palec i nacisnąłem na
jego wejście uprzednio zsuwając z niego bokserki. Włożyłem cały palec i
zacząłem nim poruszać. Dźwięki jakie z siebie wydawał, były najpiękniejszą
muzyką dla uszu. Oczytałem się trochę na ten temat i pisali, że to boli przez
jakis czas od rozpoczęcia, ale on wypinał się jeszcze bardziej. Więc chyba go
to nie bolało. Zaczałem wsuwać drugi palec. Kiedy poruszałem nimi znów krzyknął
i rozstawił szerzej nogi. Chyba te słodkie jęki sprawiły, że niemal natychmiast
doszedłem w jego ustach. Kilka sekund, ale wszystkie poprzednie jakie
przeżywałem z laskami były niczym w porównaniu z ta rozkoszą jaką sprawił mi
teraz Billy. Mój Billy.
Spił wszystko dokładnie i wylizał mnie doszczętnie nie
pomijając najmniejszej kropelki spermy. Czułem się wypompowany, ale nadal
dbałem o jego dziurkę. Wypinał się wciąż, teraz spoglądając na mnie i moją rękę
w jego tyłku przez ramię, jęcząc i stękając. Co jakiś czas jęczał moje imię i
jakies sprośne słówka. Na przykład powiedział cos takiego…
Kiedy ustawiłem go do siebie tyłem na klęczkach, on ułożył
się na jednym barku i spoglądał na mnie.
- Co tak patrzysz, czarnulku? – zapytałem i pochyliłem się
przygryzając jego pośladek. Jęknął drżąc na całym ciele.
- Chcesz wiedzieć co teraz sobie wyobrażam? – wyszeptał z
miną którą do tej pory widziałem tylko raz… W tamtym śnie… Pokiwałem tylko
głowa wpatrując się w niego i nadal poruszając palcami. – Wyobrażam sobie… -
zaczał i urwał przygryzając wargę. Specjalnie to robił. – Że klęcze nie na
łóżku tylko na ławce w szkole. Ty robisz mi dobrze, a wszyscy stoją dookoła i
patrzą na nas… I zazdroszczą mi ciebie… - oczy miałem jak 5 złotych.
Uśmiechnąłem się jednak. Jestem dla niego aż tak drogi, że uważa, że ludzie
powinni mu mnie zazdrościć? Naprawdę tak o mnie myśli?
W odpowiedzi pochyliłem się i przeciągnąłem językiem wzdłuż
jego kręgosłupa. Westchnął, szepcząc moje imię. Uwielbiałem to. Jego ciało
błyszczało już od potu, moje z resztą też. Po nie dawno przeżytym orgazmie. On
teraz jednak dochodził. Odnalazłem to strategiczne miejsce wewnątrz niego i
uciskałem je rytmicznie doprowadzając go na sam szczyt. Jęczał bezwstydnie
głosno, nie przejmując się niczym, że ktoś mógłby go usłyszeć. Po kilku
sekundach dosłownie jego jęki stały się jeszcze głosniejsze az w końcu przeszły
w krzyk i rozluźnił się… Wyciągnąłem z niego ostrożnie palce, tyłeczek w tym
miejscu miał delikatnie zaróżowiony. Ułożył się na boku, a ja spostrzegłem jego
spermę rozlaną na pościeli. Przyszło mi na myśl, czy chciałby, żebym jej spróbował,
w końcu moją zlizywał sobie z rąk za każdym razem, a teraz połknął ją
bezpośrednio. Jednak chyba nie byłem jeszcze na to gotowy…
- Nie musisz tego robić. Nie każdemu smakuje cudze nasienie.
– spojrzałem na niego. Patrzył na mnie z najpiękniejszym uśmiechem jaki
widziałem.
- Zastanawiałem się czy chciałbyś… - zaczałem kulawo.
Podniósł się i położył mi palec na ustach.
- Cii… - szepnał. – Nie wymagam tego od ciebie. Do niczego
nie chcę cię zmuszać. Tak samo nie każdy lubi grzebać gołymi palcami w czyimś tyłku.
Tobie to chyba odpowiada. – powiedział znów z tym zadziornym uśmiechem.
- Ma się rozumieć. – powiedziałem śmiejąc się i całując go
mocno. Przyciągnąłem go do siebie i mocno, mocno przytuliłem. Westchnął cicho.
– Uważasz, że ktoś powinien ci mnie zazdrościć? – zapytałem po cichu.
Usłyszałem jak zachichotał.
- Oczywiście. – odpowiedział spoglądając teraz na mnie.
Pogładził mnie po policzku. – Każdy powinien mi cię zazdrościć. Bo jesteś
wspaniały. Jesteś mój.
- Jestem twój. – potwierdziłem patrząc mu w oczy, na co
uśmiechnął się delikatnie. Wtulił się we mnie z tym uśmiechem, zaczał
delikatnie go kołysać gładząc po włosach. – Tom? – usłyszałem po chwili.
- Tak, kochanie? – wymruczałem.
- Podoba ci się moje ciało? – zamrugałem ze zdziwienia.
- Oczywiście, co to w ogóle za pytanie? – odsunął się ode
mnie nieco żeby na mnie spojrzeć.
- A co ci się we mnie podoba? – śmiertelnie poważny ton.
Zastanowiłem się.
- Tyłek. Zdecydowanie. – zaczałem wymieniać. – Twarz, masz
piękną twarz, oczy, usta, mały nosek… - uśmiechnął się. – Dłonie. Zgrabne,
długie palce. I długie, zgrabne nogi. – zakończyłem. Teraz spuścił głowę lekko
zawstydzony.
- Naprawdę? – mruknął pod nosem.
- No naprawdę. – cmoknąłem go w ramię. – O, jeszcze
zapomniałem o szyi. Długa szyja, aksamitna skóra. Mrr… - zamruczałem mu do
ucha. Zachichotał. – Dowartościowałem cię? – zażartowałem. Spojrzał na mnie. Zarzucił
mi ręce na szyję i powiedział.
- Nie musisz mnie dowartościowywać, Tommy. Pytałem bo… -
urwał.
- No? – zachęciłem go do kontynuowania.
- No bo ktoś zaproponował mi profesjonalna sesję zdjęciową.
– zerknął na mnie. Uniosłem brwi do góry.
- Profesjonalną sesję zdjęciową? – zapytałem zaskoczony. –
No wcale się nie dziwię. – uśmiechnąłem się w końcu. On też się uśmiechnął
wciąż zerkając na mnie z boku. – Co, chcesz wiedzieć, czy się zgodze? A co to
takiego, przecież nie tobie jednemu będą robić zdjęcia. – znów się uśmiechnął,
ale tak jakoś niepewnie.
- Tom, to nie jest zwykła sesja zdjęciowa. – powiedział.
Zmarszczyłem brwi.
- A jaka? – nie rozumiałem o co chodzi. Przecież każdy wie
mniej więcej jak taka sesja wygląda, prawda? Ubierają delikwenta w jakies
fraczki i go fotografują. No, chyba, że…
Oczy wyszły mi na wierzch.
- COOO??? – po minie Billa można było się zorientowac, że
już wie, że się domyśliłem.
- Tommy, skarbie mój najdroższy… - zaczał trochę wyższym
głosem niż zazwyczaj.
- Nie ma mowy! – zakomunikowałem mu wpatrując się w niego ze
złością.
- Ale dlaczego? – zajęczał patrząc na mnie żałośnie.
- Nikt obcy, co ja mówię, W OGÓLE NIKT NIE BĘDZIE OGLĄDAŁ
CIE NA GOLASA!!! – spuścił głowę.
- Tommy… - zaczął znów, uśmiechając się przymilnie.
- NIE.
- Ale, skarbie, kotku…
- NIE, POWIEDZIAŁEM.
- No, ale dlaczego, no?! – zaskrzeczał jak małe dziecko.
- Bo nie. Nie będziesz latał nago przed jakimś zboczeńcem!
- To nie jest zboczeniec, opanuj się, Tom!
- Nie?! A kto normalny robi ludziom gołe foty?! – załkał
znowu chcąc mnie przekonać.
- Ale ja tam nie będę całkiem nagi. – powiedział po chwili.
- Całkiem to znaczy co?
- No…
- Będziesz miał gacie na dupie?
- No nie…
- No to jak nie całkiem goły?!
- To nie o gacie chodzi! – zaperzył się. – Tam, gdzie będzie
widać… te rzeczy… coś wstawią. Ten facet mi już co nie co opowiedział na ten
temat. Na przykład. Będę stał w studio, ustawią mnie w jakiejś pozie, a tam… -
gestem pokazał na swój krok. – Ustawią coś, np. kwiata, albo jakiś inny
rekwizyt. Opowiadał mi też o czymś takim jak, ustawią mnie za rurą i ona będzie
zasłaniała mi to czego widać nie powinno. Albo włączą nawiew, żeby to ładnie
tak ująć i kawałek materiału mi dadzą i pokażą jak mam go sobie tam ułożyć. – w
miare jak mi opowiadał mnie co raz mocniej buzowała krew. On chyba zgłupiał. W
życiu się na to nie zgodze, ani z kwiatem ani bez.
- Chyba za dużo krwi ci z mózgu odpłynęło. – powiedziałem
patrząc na niego morderczo.
- No ale nie będzie mic widać na zdjęciach.
- Jak nie będzie?! Może na samych zdjęciach nie, ale oni
sobie tam pooglądają! Nie ma mowy.
- Tommy, proszę. – zrobił minkę.
- Nie. – musiałem odwrócił głowę żeby na niego nie patrzeć.
Zawsze używał tej minki żeby coś na mnie wymóc.
- Tommy, skarbie… - zaczał mruczeć mi do ucha, całować i
przytulać.
- Nie, Bill, nie będziesz uprawiał żadnej pornografii. –
zakomunikowałem pewnym głosem.
- Ale to nie jest żadna pornografia! To są artystyczne
zdjęcia, jakoś inni nie mają z tym problemu…
- Artystyczne zdjęcia. Artysta się znalazł. Wiesz gdzie
takich artystów można znaleźć?! – zrobił oburzoną minę. – Nikt nie będzie cię
oglądał, koniec kropka. Co, moje oczy ci nie wystarczą, innemu jakiemuś zbokowi
musisz się pokazać?! – założył ręce na piersi i odwrócił twarz. Obrażony! No
patrzcie, państwo. To ja powinienem się obrazić za to, że w ogóle o czymś takim
pomyślał!
- Czyli się nie zgadzasz.
- Oczywiście, że nie. – powiedziałem patrząc na niego
uważnie.
- No to musze cię poinformowac, że nie masz za wiele do
gadania, bo ja JUŻ SIĘ ZGODZIŁEM na tą sesję. Myślałem, że będziesz w stanie
mnie wesprzeć, ja nie widzę w tym nic tak złego, trudno, skoro nie chcesz się
zgodzić to się nie gódź, pierwsze spotkanie za tydzień we wtorek. –
zakomunikował mi i wstał z łóżka. A mnie kopara opadła.
- JAK TO JUŻ SIĘ ZGODZIŁEŚ?! – wypaliłem. – Co, ja nie mam
za wiele do gadania, to po cholere mi o tym mówisz? Nic złego upadłeś na
głowę?! Palcami cie będą wytykać…!
- Gówno mnie obchodzi to co pomyślą sobie ludzie! –
krzyknął. – Chcę czegoś spróbować, powinieneś stanąc za mną, a nie mnie
dyskryminować…
- Ja cie dyskryminuję, oszalałeś? Ja się o ciebie martwię!
Nie słyszałes co się tam dzieje na takich sesjach? Wykryją jakąś fikcyjną
niedoskonałość, w najlepszym wypadku gość będzie ci kazał za jej usunięcie
zrobić sobie loda! – sapnął wściekły.
- Wiem, że zdarzają się takie przypadki, uważasz, że bym to
zrobił?!
- Oczywiście, że nie! Chodzi mi o to, że ktoś może zrobić ci
tam krzywde, do chuja! – ukrył twarz w dłoniach. Na moment zapadła cisza.
- Tom. – powiedział tym razem spokojnie podchodząc do mojego
łóżka. – Tommy…
- Nie. – powiedziałem od razu. – Jeśli to zrobisz, będzie to
znaczyło, że nic cie nie obchodzi co czuję.
- Daj mi powiedzieć, proszę! Tommy, nie w każdej agencji są
zboczeńcy i pedofile, proszę cię, kochanie, pozwól mi spróbować. – westchnąłem.
Ile mam mu tłumaczyć…? – Tommy, obiecuję, obiecuję, że ze wszystkiego będę ci
zdawał szczegółowe relacje, nie pominę najmniejszego szczegółu, żebyś się nie
martwił. Jeśli coś się stanie, przysięgam, że od razu zrezygnuję, nawet nie
będę się zastanawiał, proszę, Tommy!
- Ale co z tego, że będziesz mi opowiadał. Billy, ja cie
znam. Jeśli coś się wydarzy ty mi o tym nie powiesz. Bo nie będziesz chciał,
żebym się martwił. I nie zrezygnujesz bo ci zależy. Chyba bardziej na tym
gównie niż na mnie.
- Nie mów tak. – szepnął. Znów ta smutna mina, nienawidze
jej.
- Bill. – chwyciłem jego twarz w dłonie. – Ja cię proszę,
odpuść to sobie. Jak już coś się stanie już będzie za późno! – spojrzał na mnie
znów z tą samą smutną twarzyczką. – Billy, nie bierz mnie pod włos. – on dobrze
wie, że nienawidzę kiedy się smuci. Spuścił głowę.
- Nie zalezy ci na mnie. – szepnął.
- O nie, mój kochany, tak to my rozmawiać nie będziemy. –
pociągnąłem go do siebie i usadowiłem na sobie. – Zabraniam ci właśnie dlatego,
że mi na tobie zalezy.
- Pozwól mi spróbować, jeśli aż tak się będziesz martwił to
zabiorę cie na te sesje ze sobą. Wtedy na pewno nikt mnie ruszy i nie spojrzy
tam gdzie nie powinien. – otworzyłem szerzej oczy. To nie był wcale taki głupi
pomysł. Już widziałem miny tych fotografów od siedmiu boleści, jak patrzą na
Billa i mnie. Jak oglądam go dokładnie a oni nie mają prawa nawet na niego
zerknąć…
- Dobra. – powiedziałem. W tej chwili zostałem powalony do
tyłu na łózku. Wyciskał mnie tak mocno, że aż zabolały mnie żebra.
- Kocham cię, Tommy! – usłyszałem. Spojrzeliśmy na siebie.
Uśmiechnąłem się niepewnie. – Ja… - zaczął zmieszany.
- Trzeba było powiedzieć wcześniej, złosniku. – pogładziłem
go po policzku. Uśmiechnął się znów tak pięknie i wtulił we mnie najmocniej jak
tylko mogł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz