Bill and Tom Kaulitz Twincest

Bill and Tom Kaulitz Twincest

15 sierpnia 2013

Zakazany Owoc. 16/16


12. Początek czegoś nowego.

02 sie
Information;
To ostatnia już notka w tym opowiadaniu. Może ten koniec przyszedł tak nagle ale tak właściwie wszystko już wiadomo. Mam jednak jeszcze jeden pomysł na opowiadania. Nie dlugo pojawi się pierwsza część. Chciałam od razu zacząć je pisac, ale pomyślałam, że wypadało by dopisac jakis sensowny koniec do tej opowieści. Tak więc napisałam. Co do częstotliwości pojawiania się notek, ja pisze swojego bloga w nieco inny sposób niż inni. Nie pisze niczego na brudno w zeszycie, pisze wszystko prosto z głowy od razu tutaj i dodaję. Tak więc wena bywa różna i nie wiem czy notki będa pojawiac się regularnie czy w jakichś odstępach. Trzeba zaglądac i tyle. ;]

Mam nadzieję, że będzie się podobało.
Na razie. ;]
************************************************************
Narracja Billa.
Tak więc zostałem z tym oszołomem. Nie wiem dlaczego dałem się przekonać. Naprawdę go kochałem, ale przeciez dobrze wiedziałem czym to grozi. Rodzice o wszystkim wiedzieli… Kiedy zadzwoniłem do mamy i powiedziałem jej, że jednak zdecydowałem się zostac z Tommym, od razu wiedziała co to oznacza. Nasz ojczym z resztą też. Próbowała mnie przekonać do powrotu, ale powiedziałem, że nie moge za to co się dzieje, musze z nim zostać bo zwariuję. Jesteśmy bliźniakami i tak czy siak nie umiemy bez siebie normalnie funkcjonować. Przekonałem się o tym przez ten miesiąc, kiedy przebywałem w domu w Loitsche. Kochałem matkę, ale nie pozwoliłem sobą kierować. Powiedziałem, co zamierzam zrobić i zakończyłem rozmowę dziekując, że mnie przygarnęła na te kilka tygodni. Jakoś sie z tym pogodziła, względnie, bo na pewno przy jakiejś okazji będzie chciała nam to wybić z glowy. I będzie miała świętą rację. Bo tak nie może być, ale ja już nie mialem sił sie bronić. Tom, miał rację, ja tez tego chciałem, nic nie mogłem na to poradzić, że mój brat tak na mnie działał. Widocznie Bóg tak chciał. Jesli by tego nie chciał, nie postawił by nam tego na drodze. Pocieszałem się że przynajmniej nie zostaniemy skazani na wieczne potępienie. Gorzej jeśli matka za wszelka cene będzie chciała nas rozdzielić i wszystko zgłosi. Będziemy mieć pozamiatane. Po całosci. Nie wybaczył  bym jej tego chyba. Wiem, że na pewno chciałaby dobrze, ale… Jestesmy dorośli. Robimy to na wlasną odpowiedzialność, nie powinna się wtrącac. Jeśli cos z tym nie pójdzie tak jak bysmy chcieli, my sie bedziemy z tym męczyć. Nikt inny. Pomyślałem, że możemy przynajmniej spróbować. Nie wyobrażałem sobie inaczej swego zycia. Jak tylko u boku Toma. I on miał chyba tak samo. Wciąz mnie tulił, wciąz powtarzał jak mnie kocha. W łózku w ogóle nie myślał o sobie, uważał tylko, żeby mi czegoś nie zrobić, jest ode mnie silniejszy i miał na wzgędzie tylko moje potrzeby i za wszelką cenę starał się mnie za kazdym razem zaspokoić. Nie zaniedbywał mnie pod każdym względem. Podobało mi się takie traktowanie jak ‚księzniczki’.
Nie chce nawet myślec, co by było gdyby nam nie wyszło. Chyba bym tego nie przezył gdyby stało się coś co definitywnie by nas przekreślało. Nie poradził bym sobie. Za Chiny. Na razie jednak było sielsko i nie chciałem myślec  o tym, że to może się kiedyś skończyć. Dzisiaj Tom zadbał o to aby się nie nudził. Zabrał mnie do centrum handlowego. Nigdy tam ze mną nie chodził, uważał, że spędzam tam za dużo czasu i zostawiam za dużo kasy. Dzisiaj jednak mnie zaskoczył. Nic mi nie mówiąc kazał wsiadać mi do samochodu.
- Wybieramy się gdzieś? – zapytałem zaskoczony.
- Można tak powiedzieć. – usmiechnął się. Ja także się usmiechnąłem.
- A gdzie?
- To niespodzianka. – wyszczerzył zęby. I była naprawdę prawdziwą niespodzianką. Tom spędził ze mną w sklepach cztery godziny, w czasie których okupiłem się w rózne rzeczy. Nowe t-shirty, obcisłe dzinsowe rurki, kosmetyki, paski,, biżuterię i inne. Na koncu kiedy już szlismy obladowani towarem zabrał mnie na mega duże lody owocowe. Postanowiłem się  z nim trochę poprzekomarzać.
- Mmmm… – mruknąłem liżąc powoli swojego loda i patrząc na niego zadziornie. Spojrzał na mnie i jego wzrok mimo woli zatrzymał sie na mnie. Zaśmiałem się. – Pycha… – powiedziałem zerkając wymownie na jego rozporek. Spojrzał tam jakby się spodziewał zobaczyć sporych rozmiarów loda malinowego. Parsknąłem śmiechem.
Zaczałem wodzić koniuszkiem języka po swoim lodzie imitując ruchy jakimi zaszczyciłem jego przyjaciela spoczywającego w jego rozporku. Dobrze wiedział o tym, bo zaraz się zaczerwienił. Znów sie zasmiałem i westchnąłem. Nastała chwila ciszy.
- Dobrze, że zwaliłem się z tych schodów. – powiedziałem nieoczekiwanie.
- Co? – spojrzał na mnie zdumiony. – O mal nie dostałem zawału! – zaśmialem się po raz kolejny.
- Coś pożytecznego jednak z tego wynikło, nie uważasz? – powiedziałem unosząc brew do góry i usmiechając się. Odchrząknął.
- No, nie wiem co masz na mysli… – podrapał sie po głowie.
- Tommy. – zamruczałem, przysuwając się do niego bliżej. – Dobrze wiesz co mam na myśli. – spojrzał na mnie lekko zaczerwieniony. – Gdybym nie rozwalił sobie łba i nie zresetował twardego dysku, może nigdy nie doszło by do tych wszystkich pięknych rzeczy. – powiedziałem opierając głowę na jego ramieniu.
- Taak. – rzekł z miną mędrca. – Zwłaszcza do założenia kolonii bakterii w naszym mieszkaniu. – zaśmiał się. Ja też parsknąlem.
- Tak. Która ja sam osobiście musiałem sprzatac. Po za tym, nie było miło, zobaczyć taki syf.
- Kiedy cie przy mnie nie było, nie widziałem najmniejszego sensu, żeby robić cokolwiek. – powiedział całując mnie w głowę. – Tęskniłem za tobą do tego stopnia, że to aż bolało. – westchnąłem. – Byłem pewny na 100% że już do mnie nie wrócisz.
- Och, Tommy… – powiedziałem cicho. – Tak sobie obiecałem, że więcej się nie zobaczymy. I wytrzymałem miesiąc. Ale potem już nie mogłem, musiałem cię zobaczyć. Miałem wrażenie, ze się rozpadam… Nie moge żyć bez ciebie. – wyznałem tuląc sie do niego. Przygarnął mnie do siebie i pocałował w czoło.
- Nie bedziesz musiał. Zawsze będę przy tobie. – powiedział mi do ucha. Spojrzałem na niego.
- A jeśli stanie się coś co to uniemożliwi? – zapytałem.
- A niby co takiego miało by się stać? Co ci się znowu przypomnialo, Billy? Zawsze byłes, zawsze jesteś i zawsze będziesz najważniejszy. Nic mnie tak nie podnieca i nie napawa chęcia do życia jak twoja chuda dupa. – parsknąłem smiechem. On też. Śmialismy się jeszcze przez kilka minut po czym wrócilismy do domu.
Było na prawdę dobrze. Lepiej niż sobie wyobrażałem. Tworzymy cos nowego… Co nas jeszcze bardziej ze soba zespala. Wiemy dobrze oboje, że nic nie jest w stanie nas rozdzielić. Jeden nie może istniec bez drugiego, jak woda i ogień. I tak już będzie zawsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz