Obudziłem się, było już jasno. Chociaż kotary w oknach były
jeszcze zasłonięte to w pokoju było dość widno. Spróbowałem się jakoś
przekręcić, gdyż obecna pozycja nieco mi przeszkadzała, zdrętwiałem. Ale
poczułem, że coś, a raczek KTOŚ mi to uniemożliwia. Popatrzyłem i zobaczyłem
tuż przed swoim nosem twarz Toma, który wciąż spokojnie spał. Oj, to jest twój
ostatni spokojny sen, pomyślałem patrząc na niego. Ale mimo wszystko nie
odczuwałem złości czy czegokolwiek. Poza błogim zaspokojeniem.
Przymknąłem oczy, przywołując do siebie wspomnienia z
minionej nocy. Piliśmy. Nie wiem czemu, ale upiłem się zaledwie trzema piwami.
Potem uparł się, że musi mnie zanieść do pokoju. Ukartował sobie to wszystko!
Potem stanęła mi przed oczami scena. Czy… on mi…? Czy on mi
obciągnął? Jezuu… Zacisnąłem mocno powieki czując, że mimowolnie zaczynam
reagować na te fantazje. Pamiętałem doskonale ten moment, jak go wziął i zaczął
ssać… Uuh! Jęknąłem cicho wściekły na siebie, że tak mi się to podoba. Chciałem
odgonić od siebie te myśli, ale to nie było takie proste. Wciąż widziałem przed
oczami to wszystko… a potem jeszcze…
Przypomniał mi o tym lekki ból tyłka. Przeszły mnie
dreszcze. Nie wierzyłem, że to naprawdę się stało. On mnie wziął! Wszedł we
mnie, zrobił to! Był tam… tylko dlaczego na myśl o tym, myślę, żeby zrobić to
jeszcze raz? Fantazje znowu przyszły same. Widziałem siebie wypinającego do
niego tyłek, albo siedzącego na nim okrakiem i ujeżdżającego go miarowo. Znów
jęknąłem wściekły, ale na siebie.
Poczułem, że się poruszył. Znieruchomiałem momentalnie,
chciałem dowiedzieć się co zrobi. Oddychałem miarowo czekając.
Poczułem, że się podnosi. Skurwiel, pewnie zaraz wyjdzie jak
gdyby nigdy nic! Ale nie… on zrobił coś innego…
Poczułem, że mnie całuje… Poczułem pocałunki na moim
ramieniu. Wtulił nos w moje włosy. Przeciągnął leciutko dłonią po moim torsie.
To było naprawdę miłe…
Nie zamierzałem o niczym nikomu donosić, nic z tych rzeczy.
Ale miałem zamiar go podręczyć.
- Billy… śpisz? – usłyszałem lekko drżący głos tuż przy
uchu. Nie odezwałem się, nie zrobiłem nic. Po chwili chyba uznał, że jeszcze
się nie obudziłem, bo odetchnął. Może sądził, że jeżdżenie mnie ujdzie mu na
sucho. Zanim zdążył zrobić cokolwiek, mruknąłem cicho pod nosem
- Na twoim miejscu bym się stąd ewakuował.
Tom
Zamarłem. A kiedy odwrócił twarz i spojrzał na mnie,
myślałem, że zrobię pod siebie. Dopiero teraz zrozumiałem, że jestem egoistą.
Nie zrobiłem nic innego jak tylko go wykorzystałem. Jeśli ktoś się o tym dowie…
to koniec. Zabiorą go stąd, a mnie wsadzą do pierdla. Co z tego, że się
zakochałem, skoro on nie miał ochoty nawet o czymś takim słyszeć?
- No co, zapomniałeś języka w gębie, chojraku? – parsknął
śmiechem po czym podniósł się z łóżka. Przeciągnął się rozkosznie, prezentując
mi całe swoje ciało tyłem do mnie. Gładkie plecy i jędrny tyłek. Smukłe uda.
Nie mogąc się powstrzymać przejechałem dłonią po jego ciele od biodra przez
pośladek po udo. Odsunął się ode mnie i spojrzał na mnie z cwanym uśmiechem. –
Coś ci znowu chodzi po głowie, zboczeńcu?! – podniósł głos. Skupiłem się, choć
nie wychwyciłem w nim złości.
- Billy… - wydusiłem z siebie. Trzasnął mi w łeb czymś,
nawet nie wiedziałem czym.
- Zamknij się… bo pożałujesz! – odgroził się. Patrzyłem na
niego, stał teraz do mnie przodem, bez najmniejszego skrępowania. Z rękami
wspartymi na biodrach. Widziałem dokładnie cały jego sprzęt. – Na co się
gapisz?! – podniosłem na niego wzrok, śmiał się ze mnie! – Jeszcze ci mało?! –
znowu dostałem czymś w łeb.
- Przepraszam… - zaskomlałem.
- Za co? – zadał pytanie takim tonem jakby nauczyciel pytał
ucznia dlaczego uważa tak a nie inaczej.
- Za to, że… - nie umiałem niczego z siebie wydusić.
Zarechotał nieco złośliwie.
- No co, nie umiesz się przyznać przed samym sobą, że mnie
zwyczajnie wyruchałeś? HAHA, jestem ciekaw min tych wszystkich urzędasów, kiedy
się dowiedzą wszystkiego. I w końcu spełni się moje marzenie! Wrócę do babci. –
powiedział na koniec wznosząc ręce do nieba.
Przeraziła mnie ta perspektywa.
- Bill, oszalałeś? Nie możesz puścić pary z ust! Wsadzą mnie
do pierdla! – zacząłem wyrzucać z siebie kolejne słowa. Znów się roześmiał.
- No i dobrze! Trzeba było myśleć głową, a nie chujem. –
jego mina mówiła sama za siebie. Był bardzo zadowolony.
- Bill. Proszę cię. – zacząłem go wręcz błagać. Urągało to
mojej godności, ale za nic nie chciałem iść do więzienia. Spojrzał na mnie z
uniesioną brwią. – Nic nie mów. Ja ci to wynagrodzę jak tylko chcesz, ale nic
nie mów, proszę…
- Jak tylko chcę? – powtórzył zastanawiając się.
- Tak, będziesz miał co chcesz. Papierosy, piwo, co chcesz,
tylko nic nie mów…!
- Nie chcę fajek ani piwa. – stwierdził patrząc na mnie
przenikliwie.
- A co chcesz? – zapytałem automatycznie. Jego mina była
nieprzenikniona. Nie miałem pojęcia o co mu chodzi.
- Hm… - mruknął cicho i podszedł do mnie. Jego krocze miłem
na wysokości moich oczu. Spojrzałem na niego do góry. – Wiesz czego chce. –
powiedział i znów się uśmiechnął.
Bill
Ten pomysł z obciąganiem w zamian za moje milczenie był
świetny. Byłem z siebie bardzo zadowolony. Tym sposobem Tom już trzeci raz
robił mi dzisiaj dobrze. Akurat byłem w kuchni, kiedy wszedł i znów ‘zrobił coś
co mi się nie podobało”.
Robił to niesamowicie, tym bardziej chciałem tego wciąż
więcej. Ale nie byłem głupi i dobrze to sobie ustaliłem. Tak jak on wcześniej
kiedy mnie schlał. Tylko on mi obciągał i mnie dotykał. Sam ode mnie nie
dostawał niczego w tym względzie. Kara musi być. Ale i tak już kilka razy
słyszałem z łazienki ciche jęki przyjemności…
- O tak, Tom, jeszcze! – zajęczałem leżąc na kanapie w
salonie w rozłożonymi nogami. Zagryzałem lekko dolną wargę, patrząc zachłannym
wzrokiem na to co wyczyniał. – Och! – znów mi się wyrwało. Oderwał się od
mojego członka i zajął się jądrami. Myślałem, że oszaleje, ale pewny byłem tego
w momencie, kiedy przejechał językiem po moim wejściu. – TOM! – byłem na skraju
wyczerpania, i byłem skrajnie podniecony. Oddech mi się urywał, czułem jak
serce bije oszalałe. Robił wszystko to co chciałem, a nawet więcej.
- Aach…! – jęknąłem przeraźliwie spuszczając się w jego
usta. Podniósł się przełykając wszystko ostentacyjnie. Leżałem tak przez moment
a potem naciągnąłem z powrotem spodnie na tyłek. Próbowałem unormować oddech,
czułem się wykończony tymi igraszkami.
- I jak? – zadał znów to pytanie co zawsze.
- A jak myślisz? – odpowiedziałem patrząc na niego i
podnosząc się.
- No nie wiem, ty mi powiedz. – podobał mu się ten układ,
chociaż wkurzało go to jak się na niego darłem, kiedy czymś sobie ‘zawinił’.
Ale kiedy leciałem z nim na kanapę był już całkiem zadowolony.
Był już wieczór, czułem się zmęczony.
- Było świetnie, jak zawsze. – odrzekłem przecierając oczy i
opierając się o oparcie.
- Zmęczony? – szepnął mi do ucha. Zerknąłem na niego czując
piasek w oczach.
- Tak. Zaraz idę spać, tylko się wykąpię…
- To może ci pomogę w tej kąpieli? Jeszcze mi zaśniesz i co…
- Niczego tym nie wskórasz, Tom. Nie będziesz mnie bzykał. –
powiedziałem zwyczajnie i przeciągnąłem się. Dostrzegłem jednak jego nikły
uśmiech.
- Mnie chyba też się coś należy za takie poświęcenie, nie
uważasz?
- Nie, nie uważam. A jeśli ci się chce, idź na dziwki.
- Tego byś nie zniósł. – znów wyszeptał mi do ucha.
- Niby czemu? – spojrzałem na niego.
- Bo chcesz mnie tylko dla siebie. – i ta jego zadowolona mina.
Parsknąłem śmiechem.
- Mam cię dla siebie co najmniej kilka razy dziennie. Jak
chcesz odreagował brak porządnego seksu to proszę bardzo; drzwi otwarte. Ja cie
nie będę zatrzymywał, Tom. – zachichotał. – No co?
- Już widzę tą awanturę po moim powrocie. Teraz tak gadasz
bo wydaje ci się, że nie pójdę.
- I tak pójdziesz, więc przestań biadolić. – ziewnąłem.
- Masz rację pójdę. Ale do klubu, tam są same świeże dupy. –
otworzyłem szerzej oczy i spojrzałem na niego. Znów zarechotał. – Wiedziałem.
- Co wiedziałeś?
- Że od razu włączy ci się czerwona lampka. – przysunął się
nagle do mnie. – Czujesz coś do mnie i nie wyobrażasz sobie, żebym teraz
obracał jakąś pannę. Poczułbyś się zdradzony.
- Co ty pieprzysz… - prychnąłem ale przysunął się do mnie
jeszcze bliżej. – Tom, jestem zmęczony, chcę iść spać…
- Zaniosę cię do łóżka. – powiedział i wziął mnie na ręce
zanim zdążyłem zaprotestować. Położył mnie na moim posłaniu i zawisł nade mną.
- Dobranoc, Tom – powiedziałem dając mu do zrozumienia, że
ma sobie już iść. On jednak uśmiechnął się i pocałował mnie tak namiętnie jak
jeszcze nigdy. Teraz nie byłem piany i doskonale wiedziałem co się dzieje.
Dokładnie czułem jego dłoń sunącą pod moją koszulką i zatrzymującą się na piersi.
- Mrrr… - wymruczałem mimo wszystko. Ściągnął ze mnie
całkiem moją koszulkę i zassał delikatnie do ust mój sutek. Robił to subtelnie,
już wiedział jak moje sutki są wrażliwe na dotyk.
Poza tym, dawno tego nie robił, zacząłem się rozluźniać.
Uwielbiałem to chociaż nie chciałem się do tego przyznać. Zatroszczył się tak
samo o oba i delikatnie przewrócił mnie na plecy.
- Hm? – mruknąłem, a potem zaczął mnie masować siadając mi
okrakiem na tyłku. Zamruczałem jak zadowolona kotka. Byłem strasznym pieszczochem.
- Pieszczoszek… - wymruczał mi do ucha, a potem poczułem
jego język sunący wzdłuż mojego kręgosłupa. Przeszły mnie przyjemne dreszcze.
Bardzo przyjemne…
- Mmm… Tom…
- Tak, skarbie? – szepnął czule.
- Spodnie mnie uwierają. – zachichotał i wsunął ręce pod
moje biodra. Zaczął majstrować przy rozporku co cholernie mnie drażniło. Ale
tak przyjemnie… W końcu mnie porozpinał i zsunął spodnie razem z bielizną i
pozbawił mnie ich całkowicie. Leżałem teraz przed nim całkiem nagi.
Zerkałem na niego przez ramię. Lustrował mnie spragnionym
wzrokiem, ale było w nim też dużo czułości i… uczucia. Jego ręce sprawiały mi
niesamowitą przyjemność. Odwrócilem się do niego w pewnym momencie przodem.
Spojrzeliśmy sobie w oczy i już wiedziałem, że tej nocy nie zasnę.
Wyciągnąłem spod niego nogi i oplotłem go nimi w biodrach.
Podniosłem się do siadu i obejmując go za szyję zacząłem całować go czule. Po
chwili znów poczułem na ciele jego dłonie. To było niesamowite… Kiedy zszedł z
pocałunkami na moją szyję, całkiem skapitulowałem. Chciałem tego, chciałem się
z nim kochać, chciałem, żeby mnie wziął. Tak jak wtedy. W pokoju słychać było
mój przyspieszony oddech. Tuliłem się do niego, błądziłem rękoma po jego
plecach, ramionach, całym ciele. A on nie ustawał z pocałunkami. Wypieścił
ustami całą moją szyję. Z każdej strony. Nie pozostawił samemu sobie nawet
milimetra.
Chwycił moją dłoń i przyłożył ją sobie do ust. Zaczął
całować ją czule, jakby była wszystkim… Sunął powoli po całej ręce aż na ramię
po czym przeskoczył w miejsce gdzie biło moje serce. Całował skórę zapamiętale,
celebrował mnie po prostu. Objąłem go ciasno ramionami i przytuliłem.
- Bill… jesteś najlepszym co mnie spotkało. – wyszeptał
kiedy znów poczułem jego usta na moje szyi. Odsunąłem go na moment. Odwróciłem
się na brzuch kładąc się i lekko wypinając tyłek. Uśmiechnąłem się do niego
rumieniąc się delikatnie. Natychmiast zrozumiał o co mi chodzi…
Ukląkł za mną i przejechał dlonią po całym moim kroczu.
Westchnąlem zamykając oczy. Kiedy dotykał mojej dziurki, przelatywały mnie
silne dreszcze. Ale kiedy przejechał po niej wilgotnym językiem…
- Ach, Tom! – wyrwało mi się. Zaczął dopieszczać moją
dziureczkę swoim językiem. Myślałem, że oszaleję. A kiedy poczułem jego język w
środku… to był po prostu odlot. Nie panowałem nad sobą, przyciskałem tyłek do
jego twarzy, prosząc o więcej. A on ścisnął moje biodra i zaczął poruszać
zwinnie języczkiem w moim wejściu. Oszalałem.
Kiedy moje jęki przeszły w krzyki podniósł się dając mi
moment wytchnienia, a potem wylał coś zimnego między moje pośladki i bez
ostrzeżenia wszedł we mnie. Wrzasnąłem. To nie był ból. To było coś innego. Coś
cholernie elektryzującego. Prąd przechodził przez całe moje ciało. A on…
On mnie nie oszczędzał. Penetrował mnie szybkimi płytkimi
ruchami co doprowadzało mnie coraz szybciej na sam szczyt. W pewnym momencie
chyba to wyczuł bo znieruchomiał na moment.
- I jak Billy…? – szepnął mi do ucha. – Czy to nie jest
lepsze od samego obciągania? – miał rację skubany. To było o niebo lepsze.
Przekręcił mnie na bok i założył sobie moją noge na ramię.
Czułem, że płonę. Pragnąłem spełnienia, i czułem, że zrobi wszystko, żeby mi je
dać w jak najlepszym wydaniu. I tak się stalo.
Nie kombinował już nic, mocnymi płytkimi szybkimi ruchami
doprowadzał mnie do samego końca. Po chwili było już tylko niebo… Opadłem
wyczerpany na łózko i poczułem jak powoli się ze mnie wysuwa. Nie czułem
żadnego bólu, tylko lekkie przyjemne pulsowanie. Dyszałem tak leżąc przez kilka
chwil na boku zanim zerknąłem na niego i spostrzegłem, że dał mi orgazm, ale
sam nie doszedł. Jego penis wciąż stał ogromny na baczność. Podniosłem się i
oblizałem usta patrząc na niego. Potem zerknąłem mu w oczy i popchnąłem go na
pościel. Ułożył się wygodnie. Pewnie myślał, że go dosiądę. Pomylił się.
Pochyliłem się nad nim, popatrzyłem przez chwilę, a potem,
wśród jego zaskoczonych jęków, wziąłem go tak głęboko do ust jak tylko mogłem.
Teraz ja jemu obciągałem. Odwdzięczałem się ustami za jego usta. Wykonywałem
miarowe okrężne ruchy głową pomagając sobie w podobny sposób ręką. Był naprawdę
duży, nie mogłem zmieścić wszystkiego.
Napalił się niesamowicie. Podnosił biodra w górę w ekstazie.
Starałem się robić mu jak najlepiej i chyba mi to wychodziło. Jęczał pożerając
cały widok wzrokiem. Nie odpuszczałem mu nawet kiedy zawył z rozkoszy.
- Boże, Bill! Aa! Uch…! Tak, tak go ssij! Ooo…. – podrygiwał
cały czas biodrami, zaciskał pięście na pościeli, wiedziałem, że jest mu bosko. A potem…
- Bill, dosyć, przerwij… - wiedziałem dlaczego kazał mi to
zrobić, ale nie posłuchałem go. – Bill… Haa… oo… Bill! – próbował sam mnie
odsunąć ale nie dałem się, do ostatniej chwili mocno obciągałem, chciałem
poczuć w ustach jego spermę. – BILL, KURWA!!! – krzyknął, kiedy spuścił mi się
sporą ilością do gardła. Teraz już mnie nie odciągał, dociskał do siebie moją
głowę, żeby ani jedna kropelka nie została uroniona z moich warg. Łykałem
wszystko, nie chciałem, żeby chociaż odrobinka mi umknęła.
Opadł wyczerpany na łózko. Dyszał z zamkniętymi oczami a ja
oblizując się co chwila obserwowałem go uważnie. Odjebało mi i to po całości,
pomyślałem, ale uśmiechnąłem się do tej myśli.
W końcu Tom spojrzał na mnie. Był chyba w szoku.
- Bill, oszalałeś…
- Ja? – zarechotałem. – To ty mnie znowu zgwałciłeś.
- Jasne… - powiedziałem nie mając siły się podnieść. Dopiero
po kilku minutach usiadł patrząc na mnie. Wpił się w moje usta. Całował
szaleńczo jak jakiś napaleniec.
- Dziękuję. – szepnął mi w usta.
- Za co? – odpowiedziałem.
- Za to, że dałes mi tyle radości i uczucia. – popatrzyłem
na niego.
- Ale to był tylko seks… - powiedziałem niemal bezgłośnie
zaskoczony jego słowami.
- Dla mnie każde zbliżenie to coś więcej. – wyjaśnił i
przytulił mnie tak po prostu.
Przez chwilę nie wiedziałem co zrobić. Ale potem zwyczajnie
się usmiechanąłem i wtuliłem w niego. Dla mnie był najlepszy.